Był to trzeci bezpośredni pojedynek obu Polek. Dwa poprzednie spotkania toczyły się na nawierzchni ziemnej. Najpierw w 2022 roku w challengerze we francuskim Saint-Malo górą po trzysetowym meczu była Fręch, a przed rokiem obie grały w finale imprezy WTA 250 w Pradze, gdzie w dwóch setach triumfowała Linette. Tym razem przyszło im zagrać w turnieju rangi WTA 1000 na nawierzchni twardej, a nagrodą dla zwyciężczyni był awans do 1/8 finału.
Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła Fręch, ponieważ jej przeciwniczka miała ogromne problemy na linii serwisowej. Linette w pierwszych gemach praktycznie nie trafiała pierwszym serwisem, a nie jest tajemnicą, że drugie podanie poznanianki zdecydowanie łatwiej odebrać i z niego zaatakować. To właśnie robiła 28. obecnie rakieta świata, która dość szybko wyszła na prowadzenie 3:0 w gemach.
Od tego czasu jednak Fręch zaczęła grać asekuracyjnie. Wcześniej liczyła na punkty zdobywane po błędach rywalki, ale tych było coraz mniej, a łodzianka nie kwapiła się do bardziej ofensywnej gry, tylko czekała aż kolejne punkty same do niej przyjdą. W efekcie straciła przewagę jednego z przełamań, ale wciąż była na dobrej drodze do wygrania seta. W ósmym gemie broniła aż trzech break pointów, ale ostatecznie wyszła na dość komfortowe prowadzenie 5:3.
Od tego momentu wszystkie gemy w pierwszej partii powędrowały już jednak na konto Linette. Bardziej doświadczona z Polek broniła nawet piłki setowej w dziesiątym gemie, ale wówczas Fręch się pomyliła, a chwilę później po świetnej wymianie poznanianka odrobiła starty i doprowadziła do wygrania seta kapitalnym skrótem tuż za siatkę. Końcówka seta należała do niej, uderzała czyściej i trafiała w same linie, co dało jej wygraną 7:5 po bardzo długim pierwszym secie.
W drugiej odsłonie meczu gra stała się dużo bardziej wyrównana i nie mieliśmy zrywów takich jak w pierwszym secie, gdy jedna z zawodniczek potrafiła wygrywać seryjnie po kilka gemów. Na początku seta panie wymieniły się co prawda jednym przełamaniem, ale od tego czasu i stanu 2:2 rywalizacja długo toczyła się podręcznikowo - na korzyść zawodniczek serwujących.
Większe problemy z obroną własnego serwisu miała jednak Linette, która raz wpędziła się nawet w stan 0:40, ale wówczas wyszła z niego po pięciu wygranych punktach z rzędu, bo akurat wtedy jej podanie stało na tak dobrym poziomie, że ustawiało całe wymiany. Przy serwisie poznanianki Fręch była jednak w stanie grać na równowagi i dostawała pojedyncze break pointy, a sama nie dawała takiej okazji przeciwniczce.
W końcówce seta wszystko to się potwierdziło, ponieważ przy stanie 5:5 Linette dała się przełamać i wszystko zmierzało w kierunku trzeciego seta. Fręch rzeczywiście pewnie wyserwowała zwycięstwo w swoim gemie, a z pomocą przyszły jej bardzo łatwe błędy rywalki i piłki wyrzucane w aut. Po dwóch godzinach gry czekała nas więc trzecia partia.
Ta układała się w najbardziej typowy sposób - obie zawodniczki wygrywały swoje gemy serwisowe, a returnujące nie były nawet w stanie dojść w poszczególnych gemach do etapu równowagi. Sytuacja ta uległa zmianie dopiero przy wyniku 3:2 dla Linette, gdy Fręch zawiodła przy swoim serwisie i dała się przełamać. Złości nie ukrywał trener łodzianki, ponieważ spotkanie wydawało się zmierzać w jednym kierunku.
Wtedy nastąpił jednak kolejny zwrot akcji w dzisiejszym meczu w Dosze, ponieważ nieoczkiewanie Linette w tak ważnym momencie meczu przegrała swoje podanie do zera, a chwilę później mieliśmy już remis 4:4. Wydawało się więc, że to Fręch wkroczy w końcówkę trzeciego seta bardziej rozpędzona. W dziewiątym gemie przy serwisie Linette i stanie 30-15 popełniła ona koszmarny błąd z woleja przy siatce i zrobiło się dla niej nerwowo. Moment później mieliśmy już break point dla Fręch po jej świetnym returnie.
Po raz kolejny przekonaliśmy się jednak ile znaczą poszczególne piłki w tenisie i jak wszystko szybko może zmienić się na korcie. Linette wyszła wtedy z opresji przy pomocy swojego serwisu, który po raz kolejny był jej bardzo mocną bronią w kluczowych momentach meczu. Chwilę później sama wypracowała sobie break point, a łodzianka uderzeniem w siatkę przegrała seta oraz całe spotkanie.