Przecieki na temat jego transferu pojawiły się w zeszłym tygodniu, a już w poniedziałek 25-letni Mileta Rajović pojawił się w Legia Training Center, by przejść komplet badań przed związaniem się z Legią Warszawa. Gdy reszta drużyny wyjechała na rewanżowy mecz do Aktobe, on został, by dokończyć formalności.
Duńczyk o czarnogórskich korzeniach podpisał umowę na cztery najbliższe sezony i – nieoficjalnie – stał się najdroższym piłkarzem sprowadzonym kiedykolwiek do polskiej ligi. Przy aktualnej wycenie Flashscore na poziomie 1,9 mln euro, piłkarz miał kosztować Wojskowych nawet 3 mln euro, bijąc rekordową kwotę zapłaconą za Rubena Vinegre (2,3 mln euro).
Po wyjątkowo skromnym starcie okresu transferowego w wykonaniu Legii pojawił się pesymizm i obawy o brak środków. Tym bardziej stołeczny klub zaskoczył obserwatorów sprowadzeniem kosztownego zawodnika z angielskiego Watford.
Jak tłumaczył to podczas spotkania z mediami w poniedziałek dyrektor sportowy Michał Żewłakow, transfer umożliwiły umiejętności Frediego Bobicia, dyrektora operacji piłkarskich. "Fredi zrobił fenomenalną rzecz. Dzięki jego inwencji i logistyce, tak duży transfer będzie możliwy bez jakiejś zadyszki finansowej" – zapewnił dyrektor Żewłakow.
Mileta Rajović to rosły (196 cm), silny napastnik umiejętnie strzelający obiema stopami. Jego talent zyskał rozgłos w sezonie 21/22 na zapleczu duńskiej Superligi, gdy zdobył 14 goli w 22 meczach dla Naestved. Dzięki temu jego zespół awansował z pierwszego miejsca, on zaś trafił do szwedzkiego Kalmar FF, a następnie do Watford za 2 mln euro.
W barwach Szerszeni najlepszym jego sezonem był 23/24, gdy w 41 meczach zaliczył 10 bramek, jedenastą dokładając w FA Cup. W minionych rozgrywkach nie mógł już liczyć na regularną grę, trafił na wypożyczenie do ojczystego Brondby. Tam w 28 meczach zdobył 8 goli i 2 asysty.
Rosły Duńczyk ma nie być ostatnim piłkarzem sprowadzonym tego lata przez Legię Warszawa. Jak przyznał dyrektor sportowy - zwłaszcza w kontekście możliwego odejścia Maxiego Oyedele - planowane są jeszcze trzy ruchy. "Trzy transfery to skrzydłowy, szóstka i... niespodzianka" - powiedział Żewłakow.
