Sprawdź szczegóły meczu Hamburger SV - SSV Ulm
"Czekaliśmy siedem lat, to niewiarygodne" - krzyczał do mikrofonu Sport1 napastnik Robert Glatzel w swojej euforii: "Najgorętszy klub w Niemczech wrócił tam, gdzie jego miejsce". Trener Merlin Polzin powiedział: "To najwspanialsza chwila, jaką mogłem sobie wyobrazić. Tylko HSV!"
Już do przerwy mecz wydawał się ostatecznie rozstrzygnięty, przy stanie 3:1. Gospodarze dołożyli jednak trzy kolejne gole po zmianie stron, przez co wyczekiwanie na wspólną fetę przebiegało w wyjątkowo dużych, za to bardzo pozytywnych emocjach. Widzowie na trybunach padli sobie w ramiona na długo przed końcowym gwizdkiem, a pierwszy burmistrz Hamburga Peter Tschentscher również kibicował.
Po czterech sezonach na czwartym miejscu i dwukrotnej porażce w barażach z trzeciego, okres czyśćca w niższej lidze dobiegł końca, a dawny "dinozaur Bundesligi" został ożywiony. Na jeden mecz przed końcem sezonu HSV nie spadnie już niżej niż na drugą pozycję, jeśli w ogóle. Dla Ulm porażka oznacza, że spadek do trzeciej ligi jest przesądzony.
Nawet trener mistrzów Bayernu, Vincent Kompany, który kiedyś grał w HSV i od tego czasu wziął sobie to miasto do serca, oglądał w telewizji w odległym Monachium i złożył gratulacje. "Kiedy spotykasz dobrych ludzi, trzymasz za nich kciuki" - powiedział na antenie Sky. Teraz może "polecieć do Hamburga dwa razy, to bardzo dobrze".
"Zawsze wracaliśmy"
Trener HSV Polzin był pewny siebie przed meczem. "Doświadczyliśmy kilku naprawdę ciężkich niepowodzeń jako zespół, ale zawsze wracaliśmy. To daje mi bardzo, bardzo dobre przeczucie i pewność, że możemy sprawić, że dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy" - powiedział.
34-letni trener, który był ósmym szkoleniowcem w drodze do powrotnego awansu, otrzymał wyjątkowy wieczór. Swój udział w wydarzeniu miał także Łukasz Poręba, który w obronie HSV spędził w sobotni wieczór prawie 80 minut zanim został zmieniony.