"Jesteśmy jedynym klubem najwyższej ligi w naszym kraju, który nie ma takiego pozwolenia. Wyraźnie władze Reykjaviku nas nie lubią, pomimo że jesteśmy chlubą i symbolem tego miasta" – powiedział prezes Vikingur Heimir Gunlaugsson dziennikowi "Visir".
Gazeta skomentowała, że według jej informacji policja otrzymała rozkaz ratowania życia.
"Planując świętowanie tytułu, który zapewniliśmy sobie już w poprzedniej kolejce, przygotowaliśmy duże zapasy piwa i zgłosiliśmy plany, aby otrzymać pozwolenie na jego sprzedaż. Czekaliśmy do końca, lecz jednak nie nadeszło i aby nie łamać prawa, rozdawaliśmy piwo za darmo w zamian za dobrowolną dotację dla klubu. Policja stwierdziła jednak, że była to nielegalna sprzedaż i sprawa zakończy się w sądzie. Prawdopodobnie to kibice drużyny przeciwnej Valur, która przegrała mecz 0:2, złośliwie zadzwonili na policję, bo nasi nigdy by tego nie zrobili" – dodał Gunlaugsson.
Piwo jest dla Islandczyków napojem szczególnym, ponieważ Islandia zakazała sprzedaży alkoholu we wszystkich postaciach w 1915 roku z powodu szybko postępującej degeneracji całego narodu. Siedem lat później zezwoliła jednak na wino, a w 1933 roku na koniaki, z powodu nacisków Hiszpanii, Włoch i Francji, które płaciły alkoholowym barterem za islandzkie ryby. Piwo pozostało zabronione do 1 marca 1989 roku i dzień zniesienia restrykcji jest na Islandii nieoficjalnym "dniem piwa".
W ten sposób Islandczycy przez 74 lata byli jedynym narodem w Europie, który nie mógł kupić piwa legalnie, a jego sprzedaż na stadionach obowiązywała aż do 6 czerwca 2022, kiedy kibice na meczu Islandia – Albania mogli się go po raz pierwszy po 107 latach zakazu legalnie napić.
W Reykjaviku sprzedaż alkoholu na imprezach sportowych w dalszym ciągu jest zakazana z wyjątkiem meczów międzynarodowych organizowanych przez Islandzką Federację Piłkarską (KSI).
"KSI powinna zdecydować się, czy mecz piłkarski ma być niezapomnianym wydarzeniem rodzinnym, czy męską pijacką burdą. Należy się poważnie zastanowić czy dzieci, które chodzą na mecze, muszą oglądać głośnych i zataczających się kibiców" – oświadczyła ekspertka do spraw prewencji Bryndis Jonsdottir.
"Ten piękny wieczór miał być fantastycznym zakończeniem sezonu, był świętem dla kibiców, lecz zniszczyła go w sumie absurdalna akcja policji, która już nabrała rozgłosu w Europie. To wstyd" – oświadczył z kolei Gunlaugsson.
