W sobotnie popołudnie Miedź Legnica rozesłała do mediów komunikat, apelując o spokój do redakcji i mieszkańców dolnośląskiego miasta. Okazało się bowiem, że w mediach społecznościowych rozeszła się fałszywa informacja, która przedstawiała dwóch zawodników jako niebezpiecznych migrantów fotografujących dzieci z ukrycia pod Szkołą Podstawową nr 6.
Fakty okazały się wręcz odwrotne: to anonimowy autor filmiku nagrywał z ukrycia (w oficjalnej wersji z auta stojącego na skrzyżowaniu) zawodników, a sami młodzieżowi piłkarze rozmawiali na ulicy z rodzinami przez aplikacje używające ekranu i dlatego mieli telefony skierowane przed siebie.
Na nagraniu widać zresztą wyraźnie, że nie interesuje ich nic za ogrodzeniem szkoły, ale przekazywany na grupach miejskich na facebooku klip wywołał panikę, która uruchomiła miejscowych nacjonalistów. Również wśród kibiców Miedzi nagranie krążyło, a jedna z grup nacjonalistycznych zwołała zbiórkę w poniedziałek przed szkołą, by "bronić" dzieci.
Stąd właśnie reakcja klubu: "W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej nieprawdziwymi i krzywdzącymi informacjami oraz oskarżeniami dotyczącymi dwóch piłkarzy Akademii Piłkarskiej Miedzi Legnica, apelujemy do mediów oraz mieszkańców Legnicy o niepowielanie wywołujących niepokój społeczny doniesień" – czytamy w oświadczeniu.
Jedyną winą młodych piłkarzy okazał się fakt, że mają ciemniejszą skórę, bo poza tym nie robili niczego, czego nie robią inni mieszkańcy Legnicy. "Nie jest prawdą, iż wykonywali zdjęcia i nagrania wideo dzieci, bowiem w sytuacjach, w których zostali sfotografowani prowadzili rozmowy wideo za pośrednictwem popularnych komunikatorów, z których na co dzień korzysta większość społeczeństwa. Obaj piłkarze mieszkają od dłuższego czasu w okolicy miejsc, w których zostali sfotografowani i codziennie mijają te miejsca w drodze na treningi, zakupy itp." – czytamy w komunikacie Miedzi.