To był mecz na miarę hitu na zapleczu Ekstraklasy. Wieczysta i Ruch to drużyny z czołówki tabeli i dały tego pokaz w Sosnowcu. W spotkaniu oglądaliśmy aż sześć goli, a goście dwukrotnie prowadzili, mimo to przegrali 2:4. Dwa gole piętą w tym spotkaniu strzelił Stefan Feiertag.
W niedzielne popołudnie na stadionie w Sosnowcu spotkały się dwie drużyny z czołówki tabeli z aspiracjami do walki o awans. W lepszych nastrojach byli goście z Chorzowa, bo wprawdzie w tygodniu niespodziewanie odpadli z Pucharu Polski przegrywając 1:3 z trzecioligową Avią Świdnik, ale w lidze nie przegrali od sześciu spotkań, wygrywając dwa ostatnie.
Wieczysta po kapitalnym początku sezonu ostatnio złapała zadyszkę. Wygrała tylko jeden z ostatnich czterech meczów, zdobywając łącznie pięć punktów. Obie drużyny przed startem 11. kolejki zajmowały miejsca w czołówce i dzieliły ich dwa punkty w tabeli na korzyść krakowskiej ekipy.
Szybki cios Ruchu i odpowiedź Wieczystej, do przerwy remis
Wieczysta od początku meczu chciała przycisnąć Ruch, ale zupełnie jej się to nie udało i już w 6. minucie goście wyszli na prowadzenie. Piłka posłana przez Venturę powędrowała w pole karne, a tam znalazł się Nikodem Leśniak-Paduch, który wykorzystał nieporadność defensywy gospodarzy.
Po okresie dominacji Ruchu, to Wieczysta w końcu wyszła z atakiem i doprowadziła do remisu w 18. minucie! Lisandro Semedo wbiegł w pole karne, zagrał przed bramkę, a tam znakomicie znalazł się Stefan Feiertag, który uderzeniem piętą pokonał Jakuba Bieleckiego.
Po strzeleniu gola zdecydowanie to podopieczni Przemysława Cecherza przejęli inicjatywę na murawie. Wieczysta była dużo groźniejsza pod bramką gości, ale nie wykorzystywała swoich okazji. Do przerwy wynik meczu nie uległ zmianie.
Rollercoaster w drugiej połowie. Ruch prowadził, ale Wieczysta później strzelił trzy gole
Ruch wyszedł na prowadzenie tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Dobrze środkiem pola przedostał się Denis Ventura, który znakomicie uruchomił Marko Kolara, a ten pokonał Antoniego Mikułko i goście po raz drugi w meczu objęli prowadzenie.
Chorzowianie szukali swoich kolejnych szans, ale nie dochodzili do groźnych sytuacji pod bramką gospodarzy. Humory kibiców Wieczystej popsuły się jeszcze bardziej w 60. minucie, kiedy z powodu kontuzji murawę musiał opuścić filar defensywy i kapitan Michał Pazdan.
Niesamowicie się to wszystko odwróciło w 64. minucie. Wieczysta przycisnęła, zmieszanie w polu karnym sprawiło, że Petar Puscić posłał piłkę przed siebie, ta trafiła w stronę Feiertaga, a ten znowu trafił do siatki, dotykając futbolówkę piętą! To był dublet Niemca i oba trafienia zanotował w ten sam sposób! Niebiescy szybko chcieli odpowiedzieć, mieli znakomitą okazję, ale uderzenie Ventury trafiło tylko w poprzeczkę. Ten sam zawodnik oddał świetny strzał z dystansu w 74. minucie, ale Mikułko zanotował udaną interwencję.
Chwilę później to Wieczysta po raz pierwszy wyszła na prowadzenie. Lisandro Semedo dośrodkował piłkę z prawej strony, a tam w polu karnym idealnie głową uderzył Paweł Łysiak, który kilkanaście minut wcześniej zameldował się na placu gry. Ruch nie odpuszczał, ciągle atakował w poszukiwaniu trzeciego gola. Blisko trafienia w 86. minucie był Nono, ale Mikułko obronił jego uderzeniu głową.
Wieczysta natomiast była zabójczo skuteczna w drugiej części. Ruch atakował, a to oni strzelali gole. Chwilę po szansie Nono z akcją wyszli gospodarze meczu, Miki Villar oddał celny strzał, który odbił Bielecki, ale z bliskiej odległości do siatki piłkę dobił Rafa Lopes.
Do końca meczu wynik meczu już nie uległ zmianie. Wieczysta pokonała Ruch 4:2 i w tabeli ma 21 punktów, co daje jej pozycję wicelidera. Goście zatrzymali licznik na 16 "oczkach" i plasują się na 6. miejscu.