Od pierwszych minut na Stadionie Króla gospodarze demonstrowali znacznie agresywniejszą grę i po kilku minutach udało się oddać pierwszy strzał. Pierwszy i – jak się okazało – jedyny gol padł jednak z w okolicznościach mało widowiskowych. Wywalczony przez Serhija Krykuna rzut rożny skończył się ogromnym zamieszaniem, w którym obrona Pruszkowa zaspała, a Fabian Piasecki z bliska wcisnął piłkę poza zasięgiem Kacpra Napieraja.
Sprawdź szczegóły meczu ŁKS Łódź - Znicz Pruszków
Nowy napastnik ŁKS-u miał chrapkę na kolejne trafienia. Tuż przed półgodziną oddał groźne uderzenie, które Napieraj zdołał obronić. Kilka minut później „nie dokręcił” piłki do dalszego słupka, a przed przerwą miał jeszcze jedną niezłą okazję, wykończoną zbyt czytelnie.
Przyjezdni z Mazowsza nie mieli choćby jednej niecelnej próby do przerwy i szukali odmiany po powrocie. Łódzkie serca zabiły mocniej, gdy po kilku minutach otrzymali rzut karny. Po weryfikacji VAR skończyło się na niczym, a już trzy minuty później – w 57. minucie – Piasecki oddał chyba najlepszy ze swoich strzałów, który Napieraj instynktownie wybił.
Pod pruszkowską bramką kotłowało się również u wejścia w ostatni kwadrans, tyle że kolejne gole nie chciały wpaść. Aleksander Bobek musiał po raz pierwszy bronić dopiero pod koniec regulaminowego czasu, a w 90+5. minucie uratował komplet punktów po rzucie rożnym. ŁKS jako pierwszy został liderem Betclic 1. Ligi. Okazja na potwierdzenie prymatu już za tydzień – w sobotę 26 lipca (15:00) łodzianie zagrają przy Reymonta z Wisłą Kraków. Znicz dzień wcześniej podejmie u siebie Stal Mielec (18:00).
