11Hacks na weekend: "Polskie" Empoli sprawi niespodziankę w Lecce?
Bochum - Heidenheim, sobota 15:30
Podczas gdy w niemieckiej Bundeslidze losy mistrzowskiego tytułu są już w zasadzie rozstrzygnięte, walka o pozostanie w rozgrywkach rozgrzewa się do czerwoności. Podobnie jak w poprzednim sezonie, nie uniknęło jej VfL Bochum, które od pozycji barażowej dzielą obecnie zaledwie trzy punkty. Co więcej, wewnątrz klubu panuje bardzo gorąca atmosfera, o czym świadczy fakt, że na zaledwie sześć kolejek przed końcem sezonu zarząd zdecydował się zwolnić trenera Thomasa Letscha. Co więcej, ligowej przynależności nie uratuje trener z dużym nazwiskiem, jak można by się spodziewać w takiej sytuacji, a obecny szkoleniowiec drużyny U19, Heiko Butscher.
Z kolei nastroje w obozie Heidenheim są wyśmienite. Dziesięciopunktowa przewaga nad zajmującym szesnastą lokatę Mainz z dużym prawdopodobieństwem wystarczy do uniknięcia spadku, a kibice w krótkim czasie mogli cieszyć się także z kilku niespodziewanych wyników. Najpierw ligowy nowicjusz przywiózł do domu cenny punkt z zajmującego trzecie miejsce Stuttgartu, a następnie zadał szokującą, ale zasłużoną porażkę na własnym terenie Bayernowi Monachium.
Całkiem możliwe, że uda mu się wykorzystać swój doskonały występ przeciwko przeciwnikowi, który powinien pasować do jego stylu gry. Pomimo swojej pozycji w tabeli, Bochum ma jeden z najwyższych bloków defensywnych w lidze i często ma trudności z przechwytywaniem kontrataków przeciwników. Świadczy o tym nie tylko wysoka liczba oczekiwanych bramek z tych sytuacji, ale także trzecia najwyższa liczba rzeczywistych.
Podczas gdy Heidenheim zwykle bardzo trudno jest utrzymać ciągłą presję na rywalach, nie ma obecnie w Bundeslidze drużyny, która skuteczniej radzi sobie w szybkich kontrach. Zdobyła z nich 56% swoich bramek (nie licząc rzutów karnych), czyli równo 20. To o jedną bramkę więcej niż tytani ligi Bayer Leverkusen i RB Lipsk zdobyli dzięki kontratakom.
Kolejną dyscypliną gry, którą trener Frank Schmidt ćwiczy w Heidenheim od prawie 17 lat, jest gra w powietrzu. Jest to widoczne nie tylko w doskonale zarządzanych stałych fragmentach, ale także jako główny plan w ostatniej tercji. I zupełnie nie pasuje to do najbliższych przeciwników. Bochum sięgnęło do własnych zasobów przy wyborze trenera i dlatego nie powinno zmieniać podstawowych zasad gry do końca sezonu. Z tego powodu również w ten weekend o punkty będzie bardzo trudno.
Lecce - Empoli, sobota 15:00
Bardzo tłoczno jest również w ogonie tabeli Serie A, gdzie drużyny z 13. i 19. miejsca dzieli zaledwie pięć punktów. W meczu tym dojdzie również do zmiany na stanowiskach trenerskich. Podczas gdy Empoli powitało Davide Nicolę w połowie stycznia, Luca Gotti objął swoją nową rolę dopiero niecały miesiąc temu. Zatem zadowalająca próbka danych do oceny istnieje tylko w przypadku tego pierwszego.
Jak to bywa w takich sytuacjach, pierwszą rzeczą, która uległa poprawie, była defensywa. Podczas gdy w erze przed Nicolą drużyna wpuszczała 1,33 oczekiwanego gola na mecz, w ostatnich 11 meczach jest to tylko 1,13, co jest 10. najlepszym wynikiem w całej lidze w analizowanym okresie. To bardzo zła wiadomość dla dysfunkcyjnego ataku Lecce.
W rzeczywistości w tym roku kalendarzowym żółto-czerwoni nie tylko stwarzają okazje na poziomie 0,97 xG na mecz, ale dużym problemem jest dla nich także naprawdę duża liczba zmarnowanych szans. Zgodnie z modelami danych, drużyna powinna strzelić około 13 bramek, ale realistycznie trafiła tylko pięć razy. Biorąc pod uwagę niewielki rozmiar próbki, jest bardzo prawdopodobne, że słaba produktywność jest w dużej mierze spowodowana po prostu pechowym wykończeniem, ale nadal jest to alarmujący bilans.
To, co jest już całkowicie widocznym problemem dla Lecce, to brak napastnika Nikoli Krstovicia. Chociaż on również przyczynił się w dużej mierze do niewykorzystanych szans, wciąż jest najlepszym strzelcem zespołu i graczem, który może sprawić duże problemy przeciwnikowi w ostatniej tercji dzięki swoim ruchom. Chociaż bukmacherzy faworyzują drużynę gospodarzy, obecne wyniki są bardziej na korzyść Empoli.
Lyon - Brest, niedziela 20:45
Choć dzika wygrana 4:3 nad przedostatnim Metz sprzed tygodnia na pierwszy rzut oka na to nie wskazuje, Stade Brestois 29 może pochwalić się obecnie jedną z najlepszych defensyw w pięciu najlepszych ligach świata. Od grudnia straciła tylko osiem bramek w 15 meczach i pozwala swoim przeciwnikom na mniej niż jedną oczekiwaną bramkę na mecz.
30-letni Francuz Pierre Lees-Melou rozgrywa sezon swojego życia, nie tylko fantastycznie broniąc, ale także wyróżniając się zarządzaniem piłką w środku pola i umiejętnością przeciwstawiania się pressingowi przeciwnika. Dobrze spisują się także stoperzy Brendan Chardonnet i Lilian Brassierer. Prawoskrzydłowy Kenny Lala (który pojawi się w polu karnym) to mur nie do przebicia, no i nie można zapominać o Marcu Bizocie w bramce, który według modeli oceniających jakość łapania jest jednym z najlepszych bramkarzy w Ligue 1.
Choć Lyon podejmie ten świetnie zmiksowany defensywny koktajl z bardzo dobrym atakiem, to prawda jest taka, że obie drużyny według modeli powinny zdobyć tyle samo punktów w ostatnich 15 meczach i nadchodzący pojedynek nie ma wyraźnego faworyta.