Aby już było po wszystkim, Bayern musiał pokonać dziś na swoim obiekcie Mainz, a Bayer Leverkusen musiał stracić punkty przeciwko Augsburgowi. Ostatecznie jednak faworyci obu spotkań wygrali - Bayern 3:0, a Bayer 2:0, więc na trzy kolejki przed końcem sezonu Aptekarze wciąż mają matematyczne szanse na dogonienie bawarczyków, ponieważ tracą do nich osiem punktów, podczas gdy oba zespoły mogą ich jeszcze zdobyć po maksymalnie dziewięć.
Pełna kontrola w Monachium
Mało brakowało, a na Allianz Arenie zaczęłoby się od sensacji, bo pierwszą świetną szansę w meczu miał Jonathan Burkhardt, który jednak w dogodnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 11. minucie po drugiej stronie boiska zrewanżował się Leroy Sane, którego mocny strzał w środek bramki obronił jednak Robin Zentner.
Kwadrans później niemiecki bramkarz skapitulował już jednak po strzale swojego rodaka. Sane oddał instynktowny strzał będąc w polu karnym, a Zentner nie dał mu rady i Bayern miał już swój wynik, z którym mógł myśleć o zdobyciu dziś mistrzostwa.
Jeszcze przed przerwą Konrad Laimer zagrał piłkę do Michaela Olise, a ten wszedł w drybling po prawej stronie pola karnego i chytrym, mocnym strzałem po bliższym słupku pokonał Zentnera i zapewnił swojej drużynie pełen komfort przed przerwą przy prowadzeniu 2:0.
W drugiej połowie działo się zdecydowanie mniej, a żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie konkretnej sytuacji na gola. Finalnie w samej końcówce atrakcje kibicom na trybunach zapewnił Eric Dier, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił głową z bliskiej odległości i przypieczętował okazałe zwycięstwo.
W Leverkusen wciąż mogą marzyć
Jedyne co mógł dzisiaj zrobić Bayer, to wygrać i przedłużyć swoje nadzieje na obronę tytułu mistrzowskiego oraz nie dać prezentu Bayernowi, wydłużając czekanie na pierwsze trofeum w karierze dla Harry'ego Kane'a.
Aptekarze ze swojego zadania wywiązali się wzorowo, ponieważ już w 13. minucie Patrick Schick bardzo mocnym uderzeniem z kilkunastu metrów posłał piłkę do bramki Augsburga. Powtórki wykazały, że przy strzale Czecha był minimalny rykoszet, który utrudnił interwencję Finnowi Dahmenowi.
W 25. minucie spotkania wynik podwyższył Nathan Tella, ale sędziowie słusznie zauważyli, że wbiegając w pole bramkowe z prawej strony spalił on akcję, więc gol musi być cofnięty.
Gospodarze mimo to schodzili na przerwę z dwoma bramkami przewagi, ponieważ pięknym uderzeniem ze skraju pola karnego po dalszym słupku popisał się Emiliano Buendia, który dał spokój swojemu zespołowi.
Do końca sezonu Bundesligi Bayer musi już być bezwzględny, jeśli chce myśleć o mistrzostwie, ale musi też liczyć na cud - aby tak się stało, Bayern musi bowiem przegrać wszystkie trzy pozostałe spotkania.