Borussia zagra w Lidze Mistrzów
Od momentu zatrudnienia Niko Kovaca dortmundczycy grają na zupełnie innym poziomie i w ostatniej kolejce dopięli swoją pogoń za miejscem w czołowej czwórce Bundesligi, które to da im kwalifikację do następnej edycji Ligi Mistrzów. Zawodnicy Borussii mieli w tym względzie wszystko pod kontrolą, ponieważ do awansu wystarczyło im zwycięstwo nad zdegradowanym Holstein Kiel różnicą dwóch bramek.
Podopieczni Kovaca nie mogli wymarzyć sobie lepszego początku tej rywalizacji, ponieważ już w drugiej minucie dostali rzut karny, który na gola zamienił Serhou Guirassy, a w 9. minucie czerwoną kartkę obejrzał Carl Johansson, który jako ostatni obrońca sfaulował Karima Adeyemiego. Do potwierdzenia gry w Lidze Mistrzów gospodarze potrzebowali jednak drugiego gola.
Długo nie mogli go zdobyć, ponieważ o dziwo męczyli się do przerwy z grającym w osłabieniu spadkowiczem, ale już po przerwie Marcel Sabitzer uderzył zza pola karnego i wyprowadził Borussię na bezpieczne prowadzenie 2:0, które naprawdę ciężko bylo już zmarnować. Wynik ustalił jeszcze w dalszej części meczu Felix Nmecha.

Eintracht utrzymał pozycję i też ma awans do Champions League
Jednym ze zdecydowanie najciekawszych meczów 34. kolejki w Niemczech było spotkanie czwartego Freiburga z trzecim Eintrachtem Frankfurt. Gospodarze chcieli koniecznie wygrać, by utrzymać się w czołowej czwórce, a goście bronili swojego miejsca po tym, jak w ostatnich tygodniach znacznie obniżyli loty.
To Freiburg zadał pierwszy cios, ponieważ w 27. minucie do siatki po zgraniu od Matthiasa Gintera trafił Ritsu Doan. Zespół z Europa-Park Stadion był jednak w wirtualnej tabeli w Lidze Mistrzów tylko przez kwadrans.
Tuż przed przerwą fatalny błąd Philippa Lienharta wykorzystał Ansgar Knauff, po godzinie gry bardzo ładnym uderzeniem popisał się Rasmus Kristensen, a chwilę później w zamieszaniu podbramkowym bramkarza Freiburga pokonał też Ellyes Skhiri. W efekcie goście wygrali 3:1 i bez względu na inne wyniki zachowali miejsce w czołówce i w przyszłym sezonie we wtorkowe i środowe wieczory będą wsłuchiwać się w hymn napisany przez Tony'egp Brittena.
Mainz ma europejskie puchary
Do niezwykle interesującej rywalizacji doszło także w Moguncji, gdzie Mainz walczyło o szóste miejsce w tabeli, które jako ostatnie w Bundeslidze daje prawo gry w europejskich pucharach, a konkretnie w kwalifikacjach do Ligi Konferencji. Ich rywalem był Bayer Leverkusen, który o nic już nie walczył, ale wicemistrza Niemiec nigdy nie można uznać za łatwego przeciwnika.
Zespół Xabiego Alonso był dziś jednak mocno nieobecny, a gospodarze aż trzykrotie trafiali do przerwy do siatki. Sęk w tym, że dwa pierwsze gole zostały anulowane - kolejno przez spalonego oraz faul. Dopiero trafienie w 35. minucie Paula Nebela dało prowadzenie Mainz.
Zupełnie inny przebieg miała za to druga połowa. Możemy tylko podejrzewać, że Xabi Alonso zmotywował swoich podopiecznych do większego wysiłku z uwagi na fakt jego odejścia z klubu, ponieważ Bayer już w 54. minucie był na prowadzeniu po dublecie Patrika Schicka.
Jonathan Burkardt wyrównał jednak w 62. minucie po uderzeniu z rzutu karnego, a remis 2:2 wystarczył do zajęcia szóstego miejsca, ponieważ...

Zawiódł RB Lipsk
Ekipa spod znaku czerwonego byka grała u siebie ze Stuttgartem i musiała zrobić wszystko, by dać sobie szansę na miejsce w Lidze Konferencji. To się jej jednak nie udało, ponieważ przegrała 2:3 i zakończyła sezon na siódmym miejscu.
Wszystko zaczęło się dla gospodarzy pięknie, bo już w 8. minucie pięknego gola piętą zdobył Xavi Simons, ale już w 23. minucie na listę strzelców po strzale głową wpisał się Denis Undav. Mimo to Lipsk odpowiedział jeszcze przed przerwą golem Ridle Baku.
Drugą połowę od gola zaczęli jednak goście, ponieważ do siatki trafił Nick Woltemade, a w 78. minucie prowadzenie Stuttgartu podwyższył Ermedin Demirovic. W efekcie zespół z Lipska kampanię 2024/25 musi uznać za najgorszą od kilku lat i w następnym sezonie będzie grać tylko na krajowym podwórku.
Bayern pewnie przypieczętował mistrzostwo
Spotkanie świeżo upieczonych mistrzów Niemiec spadło w tej kolejce na dalszy plan, ponieważ mierzyli się oni z niemal pewnym utrzymania Hoffenheim, któremu tylko matematyka mogła odebrać byt w Bundeslidze. Bawarczycy pewnie wygrali 4:0 po strzale bezpośredniu z rzutu wolnego Michaela Olise, a także trafieniach Joshuy Kimmicha, Serge'a Gnabry'ego i Harry'ego Kane'a. Warto odnotować także ostatni meczu w koszulce Bayernu Thomasa Mullera, który opuścił murawę w 61. minucie spotkania.
