Pomimo formy Mainz i ich pozycji tuż poza pierwszą czwórką, Werder trafił w poprzeczkę już w pierwszej minucie za sprawą główki Romana Schmida. Ich nieustępliwy pressing zmusił przeciwników do wycofania się, a nieudane zagranie Robina Zentnera zmusiło bramkarza gości do zaatakowania Schmida, który upadł i przyznano rzut karny. Zdołał go jednak obronić, gdy odgadł kierunek strzału Duckscha.
Sprawdź szczegóły meczu Werder - Mainz
Podopieczni Ole Wernera nie musieli jednak długo czekać na otwarcie wyniku. Issa Kaboré wykorzystał zamieszanie w polu karnym i wystawił piłkę Bittencourtowi, który strzelił z bliskiej odległości. Choć gospodarze nie byli już tak silni, wciąż kontrolowali przebieg gry.
Na początku drugiej połowy Nelson Weiper z drużyny gości zaczął zagrażać, najpierw zmuszając Michaela Zetterera do wyciągnięcia ręki i obrony jego podkręconego strzału, a następnie zachęcając Paula Nebela, którego próba została zablokowana. Danny da Costa był bliski zdobycia bramki, gdy jego strzał z dystansu odbił się od poprzeczki.
W końcowej fazie meczu Mainz kontynuowało swoje ofensywne zapędy, co doprowadziło do chaosu po obu stronach. Justin Njinmah nie był w stanie zrobić decydującej różnicy w sytuacji jeden na jeden, która miała rozstrzygnąć losy meczu. Goście mieli jeszcze jedną szansę w doliczonym czasie gry, gdy zarówno Stark, jak i Marco Friedl zostali ukarani czerwonymi kartkami, ale wynik nie uległ już zmianie. Nadzieje Bremy na europejskie puchary odżyły wraz z pierwszym zwycięstwem od 2025 roku.
