Mecz o wysoką stawkę rozpoczął się chaotycznie, a na boisku nie brakowało agresji, dlatego sędzia Sven Jablonski regularnie przyznawał rzuty wolne i ostrzeżenia w pierwszych 15 minutach.
Pośród brutalnych starć zdarzały się momenty presji z obu stron, ale to goście przejęli zdecydowaną przewagę w pierwszej połowie.
Lukas Petkov, który w tym tygodniu obiecał swojej mamie, że będzie częściej strzelał, sprawił, że pani Petkov była z niego dumna, ponieważ wykorzystał sprytne zagranie Fisnika Asllaniego i strzelił z pierwszej piłki w dolny róg bramki.

Asystując przy otwierającym, Asllani ponownie był sprawcą nieszczęścia dla gospodarzy, kiedy podwyższył prowadzenie w 42. minucie.
Gospodarze liczyli na zredukowanie strat jeszcze przed przerwą, kiedy do siatki trafił Omar Haktab Traore. Gol ten jednak nie został uznany, gdyż Marvin Pieringer znajdował się na pozycji spalonej.
Po dokonaniu potrójnej zmiany przed wznowieniem gry, trener Frank Schmidt miał nadzieję na zmianę losów spotkania w drugiej połowie, ale sprawy mogły potoczyć się jeszcze gorzej.
Muhammed Damar był bliski zdobycia gola na 3:0, ale jego uderzenie głową z 10 metrów przeleciało obok bramki. Pudło okazało się bardzo kosztowne...
Gospodarze, którzy przez większą część meczu byli stroną mniej aktywną, strzelili dwa gole w ciągu trzech minut, co zapewniło im emocjonujący rewanż w Saarze w poniedziałek.
Najpierw Tim Siersleben strzelił do pustej bramki po tym, jak Nicolas Kristof źle sparował piłkę, a zaledwie dwie minuty później Mathias Honsak również dopadł do odbitej futbolówki, doprowadzając do wyrównania.
Ostatecznie przed przyszłotygodniowym drugim etapem dwa gole w każdej połowie utrzymują szanse obu drużyn na bardzo wyrównanym poziomie.