Wygrana w sobotnim meczu z Fortuną Sittard była dla Feyenoordu obowiązkiem i niewiele brakło, by jego realizacja zaczęła się bardzo szybko. Już po trzech minutach sam na sam uciekł Jakub Moder, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i nie miał już szansy na strzał. Jakkolwiek błaho brzmi ta akcja, nic ciekawszego do przerwy się nie działo.
Sprawdź szczegóły meczu Fortuna - Feyenoord

Dopiero po przerwie, gdy każda minuta uciekała faworytom coraz szybciej, Feyenoord zdołał wyjść na prowadzenie. Tuż przed upływem godziny spotkania rzut rożny bity z lewej poszedł na głowę Traunera, a ten zgrał wprost przed Modera, który bez namysłu huknął potężnie z bliska i sprawdził wytrzymałość siatki.
Spory ciężar spadł z barków faworytów, a bardzo szybko okazało się, że wynik można podwyższyć. Milambo został sfaulowany w polu karnym i – podobnie jak w dwóch poprzednich przypadkach – piłkę pod pachę wziął polski pomocnik, wyznaczony do egzekucji. Uderzył potężnie pod prawy słupek, a Mattijs Branderhorst rzucił się w przeciwną stronę, pod swój prawy słupek.
Po szybko objętym i komfortowym prowadzeniu przyjezdni starali się zarządzać meczem, co szło im jeszcze boleśniej niż prawie godzinne próby uzyskania przewagi. Fortuna była parokrotnie bliska gola kontaktowego, ale ostatnie słowo w meczu mógł mieć Trauner, którego główka po rożnym z 89. minuty została sparowana na poprzeczkę. Kto próbował do niej doskoczyć? Moder, a jakże. To był zdecydowanie mecz Polaka, który potwierdził, że zaufanie Robina van Persiego nie było źle adresowane.
Po 29 kolejkach Feyenoord ma 59 punktów, czyli o dwa mniej od PSV Eindhoven. Obrońcy tytułu dopiero jednak zagrają w ten weekend, przez co rotterdamczycy muszą kontynuować zwycięski marsz (aktualnie 15 pkt w 5 meczach) i liczyć na potknięcia rywali. Przynajmniej do czasu bezpośredniego starcia na De Kuip, które już za miesiąc, 11 maja.