Savarino otworzył wynik dla Botafogo w pierwszej połowie, a William Gomes wyrównał w 18. minucie, zanim Gregore strzelił zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry.
Sprawdź szczegóły meczu Botafogo - São Paulo
Jest to trzeci brazylijski tytuł dla klubu z Rio de Janeiro, który wygrał także Copa Brasil 1968 i Brasileirão 1995. Niedzielny triumf wieńczy historyczny sezon dla Botafogo, który już wcześniej został naznaczony bezprecedensowym triumfem w Copa Libertadores. Podwójna korona sprawiła, że drużyna dołączyła do Santosu (1962 i 1963) oraz Flamengo (2019) jako jedyne zespoły, które dokonały tego wyczynu.
Z drugiej strony São Paulo zakończyło rozgrywki Serie A na 6. miejscu z 59 punktami. Trójkolorowi mają już zagwarantowane miejsce w fazie grupowej kolejnego Copa Libertadores.
Sprawdź końcową tabelę Brasileirão
Realu Madryt, nie możesz się doczekać?
Botafogo będzie teraz rywalizować w Pucharze Interkontynentalnym FIFA, który zastąpił dawne Klubowe Mistrzostwa Świata. Drużyna Botafogo uda się do Kataru w niedzielę wieczorem.
Pierwszy mecz w turnieju FIFA odbędzie się przeciwko meksykańskiemu klubowi Pachuca w środę na poziomie ćwierćfinału. Zwycięzca zmierzy się z egipskim Al Ahly w półfinale, a w finale z Realem Madryt.

Spokojna gra pieczętuje tytuł
Tylko jeden scenariusz mógł odebrać Botafogo tytuł mistrza kraju na Estadio Nilton Santos: porażka z São Paulo i równoczesne pokonanie Fluminense przez Palmeiras na Allianz Parque. Trójkolorowi z Sao Paulo nie byli jednak w stanie zagrozić gospodarzom, ponieważ do Rio de Janeiro udali się w całkowicie rezerwowym składzie.
Mecz rozpoczął się bardzo słabo, a bramka otwierająca spotkanie padła dopiero po ogromnym błędzie obrony São Paulo w 37. minucie, który zakończył się zabójczym - i eleganckim - kopnięciem Savarino. Gol padł, gdy kibice na Estadio Nilton Santos wciąż świętowali bramkę Fluminense przeciwko Palmeiras.
Od stanu 1:0 Botafogo przejęło kontrolę i nie zdołało powiększyć swojego dorobku w pierwszej połowie tylko dzięki dwóm cudownym paradom bramkarza Jandrei.
W drugiej połowie gospodarze nadal dominowali, nawet gdy błąd Marlona Freitasa w 63. minucie doprowadził do wyrównania Williama Gomesa. Choć remis był wystarczający, w 92. minucie Gregore przypieczętował wynik, wykorzystując kolejny rażący błąd obrony rywali.