Lionel Messi wyprowadził swoją Argentynę na murawę być może po raz ostatni na własnym stadionie, w towarzystwie trzech synów, co było wyraźnie wzruszającym momentem dla legendarnej "dziesiątki".
Sprawdź szczegóły meczu Argentyna - Wenezuela

Pierwszy występ Franco Mastantuano w podstawowym składzie – na jego Estadio Monumental, gdzie zdobył sławę – był istotną zmianą w wyjściowej jedenastce Lionela Scaloniego. Jego drużyna mogła jednak zostać zaskoczona już w pierwszych 15 sekundach, gdy nietypowe rozegranie Wenezueli przy rozpoczęciu gry sprawiło sporo problemów.
Chwilę później szybka akcja gospodarzy zakończyła się mocnym strzałem Juliana Alvareza, który obronił Rafael Romo. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tylko chorągiewka sędziego liniowego uniemożliwiła Cristianowi Romero zdobycie pierwszego gola.
Ataki Wenezueli były sporadyczne, choć Salomón Rondón nieustannie sprawiał kłopoty Romero i Nicolasowi Otamendiemu, który również prawdopodobnie żegnał się tym meczem z kibicami w Argentynie.
Bardziej rzucała się w oczy intensywność gospodarzy zarówno w ataku, jak i w defensywie, mimo że już dawno zapewnili sobie awans na Mistrzostwa Świata 2026. Pierwszy celny strzał Messiego tuż przed upływem półgodziny gry dodatkowo rozgrzał miejscowych fanów.
Tuż przed przerwą szybka kontra Alvareza zakończyła się podaniem do kapitana, który technicznym lobem nie dał szans bramkarzowi – to już jego 113. gol w barwach narodowych – mimo asysty trzech obrońców i Romo w bramce. W doliczonym czasie pierwszej połowy strzał Thiago Almady ponownie zmusił bramkarza do świetnej interwencji.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił – Argentyna wciąż atakowała, a Alvarez był bardzo aktywny. Pięcioosobowa linia obrony, którą wprowadził Fernando Batista, mówiła sama za siebie, choć Jefferson Savarino w barwach gości zdołał oddać strzał, gdy mecz zbliżał się do 60. minuty.
Uderzenie Messiego mogło przynieść mu drugiego gola, a chwilę później jego znakomite podanie nie zostało wykorzystane przez rezerwowego Nico Gonzaleza, bo Romo po raz szósty uratował swój zespół. Na 20 minut przed końcem Wenezuela zaczęła przejmować inicjatywę, co skłoniło Scaloniego do wprowadzenia na boisko Lautaro Martineza i Exequiela Palaciosa, a ten pierwszy już przy pierwszym kontakcie z piłką podwyższył na 2:0 dla Argentyny.
To zapoczątkowało kolejną falę ataków gospodarzy, a zmęczona Wenezuela nie była w stanie się bronić. Messi w 80. minucie ustalił wynik na 3:0, wykorzystując precyzyjne podanie Almady. W końcówce Messi mógł nawet skompletować hat-tricka po efektownej akcji, ale sędzia odgwizdał spalonego.
Dzięki temu zwycięstwu La Albiceleste ma już na koncie 25 wygranych w 30 meczach z La Vinotinto. Trzy spotkania zakończyły się remisem, a Wenezuela wygrała tylko dwa razy.
