Druga porażka, po tej z Chelsea, oznacza, że Flamengo awansowało do fazy pucharowej, wygrywając dwa pierwsze mecze, w tym zaskakująco 3:1 nad angielskim klubem w piątek.
Na prawie opustoszałym stadionie obie drużyny rozegrały mecz mało ekscytujący, w którym obejrzeliśmy jedynie kilka groźnych strzałów ze strony tunezyjskich napastników i obrony Hugo Llorisa.
Francuski bramkarz przez długi czas powstrzymywał coś, co było nieuniknione, w 4. minucie świetnie broniąc strzał z bliska Youcefa Belailiego. Następnie zobaczył, jak odbity strzał trafił w jego prawy słupek, po czym wstał, by zrugać swoich obrońców.
Na próżno, 38-latek musiał ciężko pracować przez całe popołudnie, aby utrzymać swoich kolegów z drużyny w grze, jak w przypadku jego pięknej obrony płaskiego strzału Yana Sasse w 66. minucie.
Ale w 70. minucie został ostatecznie pokonany przez Youcefa Belailiego. Napastnik pomścił żółtą kartkę za symulowanie, którą otrzymał kilka minut wcześniej, wślizgując piłkę między nogami Llorisa po dośrodkowaniu z ciasnego kąta.
Tymczasem Olivier Giroud po raz kolejny był bardzo niewidoczny, zdobywając zaledwie pięć bramek w 34 występach w swoim pierwszym sezonie w Mieście Aniołów. Próbował swoich sił w główkach, które są jego specjalnością, ale w większości były one niecelne.
W pierwszej połowie nabawił się nawet kontuzji na skraju boiska, gdy próbował zahaczyć piłkę.
Występ LAFC był mizerny, ale Amerykanie prawie dokonali cudu, gdy wywalczyli rzut karny w doliczonym czasie gry. Bramkarz Bechir Ben Said wybronił jednak genialnie strzał Denisa Bouangi, który w piątek był katastrofalny.
_______________________________________________
Sponsorowane:
Klubowe Mistrzostwa Świata FIFA – każdy mecz za darmo, tylko na DAZN.
Zaloguj się tutaj i zacznij oglądać.
_______________________________________________