W Cincinnati Borussię Dortmund czekało – na papierze – najlżejsze zadanie spośród wszystkich trzech meczów grupowych. Jednak po rozczarowaniu z Fluminense (0:0) i trzech golach straconych z Mamelodi niemieccy faworyci wciąż nie mogli być pewni awansu i musieli swoją przewagę udokumentować ponad wszelką wątpliwość.
Sprawdź szczegóły meczu Borussia – Ulsan HD FC
Przebieg meczu od początku oddawał dysproporcję między drużynami z dwóch krańców grupowej tabeli, z nisko ustawionymi Koreańczykami nastawionymi na defensywę przed wielkimi nazwiskami ofensywy BVB. Serhou Guirassy już po minucie miał znakomitą szansę, lecz chybił.
Kolejne akcje nie dawały efektu albo z braku celności Borussii, albo z powodu znakomitego refleksu Hyeon-Woo Jo. Przykłady? Ryerson po kwadransie potężnie uderzył z dystansu, ale tylko w okolice bocznej siatki. Zaś moment później ostry strzał Guirassy’ego tylko rozgrzał rękawice Jo. Jobe Bellingham niecelnie domykał strzałem atak tuż przy słupku i dopiero po 35 minutach błąd w obronie oddał piłkę Anglikowi, który znalazł Daniela Svenssona i pozwolił mu precyzyjnym strzałem po ziemi zapewnić prowadzenie.
Łącznie Borussia oddała aż 20 strzałów w pierwszej połowie, z czego osiem celnych i siedem zatrzymanych przez niestrudzonego Jo. A po stronie niemieckiej Gregor Kobel przez 45 minut był tylko widzem, Ulsan nie przeprowadził żadnego ataku.
Z kolei po zmianie stron niewiele ponad minutę potrzebowała drużyna z Azji, by ten stan zmienić. Sang-Woo Kang z bliska sprawdził czujność Kobela. I choć o huraganowych atakach po gola wyrównującego nie można było nawet marzyć, to nieoczekiwanie Ulsan uzyskał przewagę ofensywną i po kwadransie ponownie Kobel musiał bronić uderzenia Jin-Hyuna Lee.
Po wejściu w ostatnie 20 minut Borussia wydawała się już na dobre odzyskać kontrolę nad meczem i gasić w zarodku jakiekolwiek próby ataku ze strony Ulsan. Tempo zdecydowanie spadło po obu stronach i przerwa na schłodzenie przyszła jak ratunek dla zawodników grających w pełnym słońcu. Największe nazwiska BVB już odpoczywały po zmianach, a zadanie podwojenia przewagi wziął na siebie Yan Couto w 82. minucie. Nic z tego, Jo był w świetnej formie. Podobnie jak regulaminowy czas, cztery doliczone minuty były męką, którą sędzia Tori Penso skróciła bez żalu gwizdkiem.
_______________________________________________
Sponsorowane:
Klubowe Mistrzostwa Świata FIFA – każdy mecz za darmo, tylko na DAZN.
Zaloguj się tutaj i zacznij oglądać.
_______________________________________________
