Spotkanie na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie zaczęło się sensacyjnie, bo już w czwartej minucie meczu do siatki gospodarzy po strzale z bliskiej odległości trafił Jon Ander Olasagasti. Szybko okazało się jednak, że w fazie budowania akcji jeden z zawodników gości był na spalonym i wciąż mieliśmy bezbramkowy remis. Po czasie okazało się, że była to tak naprawdę jedyna akcja Realu Sociedad w dzisiejszym meczu.
Bierność przyjezdnych w ofensywie tłumaczy jednak sytuacja z 17. minuty. Robert Lewandowski świetnym podaniem wypuścił na wolne pole Daniego Olmo, a ten został powalony na ziemię bardzo daleko od bramki przez Aritza Elustondo. Problem tkwi jednak w tym, że był on ostatnim obrońcą i sędzia momentalnie pokazał mu czerwoną kartkę, a Real Sociedad grał od tego momentu w osłabieniu.
Barcelona przejęła więc zupełną kontrolę nad spotkaniem i niemalże nie dawała gościom dojść do piłki. Pojawiające się w trakcie meczu statystyki pokazywały, że w konkretnych okresach Duma Katalonii miewała nawet ponad 90 proc. posiadania piłki.
Na gole publiczność na Montjuic także nie musiała długo czekać. W 25. minucie świetną akcję po prawej stronie pola karnego przeprowadził Lamine Yamal, który zagrał do Daniego Olmo, a ten będąc w tłumie w polu karnym bardzo przytomnie zagrał na lewą stronę, gdzie niepilnowany był Gerard Martin. I dość niespodziewanie to właśnie Hiszpan swoją pierwszą bramką dla Barcelony otworzył wynik meczu.
Ledwie cztery minuty później prowadzenie gospodarzy było już dwubramkowe. Alex Remiro wybijał piłkę po dośrodkowaniu Raphinhi z rzutu rożnego, a tę przyjął Olmo, który uderzył na bramkę. Jego uderzenie nie było celne, ale po drodze uderzyło o nogi próbującego uciekać z linii strzału Marca Casado i po takim rykoszecie piłka wpadła do siatki idealnie od słupka. Już wtedy można było spokojnie stwierdzić, że Barcelona ma ten mecz pod pełną kontrolą.
Po przerwie sytuacja się nie zmieniła, a goście wciąż nie byli w stanie przeprowadzić ani jednego ataku na bramkę Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz rozegrał w swojej karierze naprawdę wiele meczów dla drużyn dominujących spotkania, ale śmiało można strzelać, że to dzisiejsze było dla niego jednym z absolutnie najbardziej spokojnych z perspektywy bramkarza.
Podopieczni Hansiego Flicka nie przestawali za to strzelać. W 56. minucie Robert Lewandowski oddawał strzał po dośrodkowaniu z bocznego sektora. Z jego próbą poradził sobie bramkarz Realu Sociedad, ale na dobitkę Ronalda Araujo nie miał już sposobu.
Wreszcie na listę strzelców wpisał się też sam Lewandowski. Zrobił to w podobnym stylu do Casado, ponieważ Polak stał na linii strzału Araujo zza pola karnego i po prostu zmienił tor lotu piłki. W odwrotności do Hiszana zrobił to jednak zupełnie celowo. Remiro nie miał nic do powiedzenia.
Gospodarze przeprowadzali kolejne ataki, ale przy wyniku 4:0 nie mieli już presji do naciskania rywali. Duma Katalonii wraca więc na pierwsze miejsce w tabeli La Liga i jest w świetnych humorach przed meczem Ligi Mistrzów z Benfiką.
