Kylian Mbappé wkrótce rozpocznie swój drugi sezon w Realu Madryt. W roku swojego debiutu w białych barwach francuski piłkarz stał się debiutantem, który zdobył najwięcej bramek w swoim pierwszym sezonie w koszulce Królewskich, z 44 golami w 59 meczach.
Francuz strzelał gole we wszystkich rozgrywkach (LaLiga, Liga Mistrzów, Superpuchar Europy, Superpuchar Hiszpanii, Copa del Rey i Klubowe Mistrzostwa Świata), uzasadniając w zasadzie swoją wysoką pensję i premię za podpisanie kontraktu.
Jednak dla wielu fanów Madrytu "10" reprezentacji Francji była odpowiedzialna za nieregularną grę zespołu z powodu braku zaangażowania w obronie. Będąc wyjściowym środkowym napastnikiem i strzelając ponad 40 bramek, nie do końca spełnił wymagania ekspertów i kibiców.
Teraz, wraz z pojawieniem się Xabiego Alonso na ławce Bernabéu, debata na temat tego, czy Francuz powinien wnieść większy wkład w grę obronną, stała się jeszcze bardziej istotna.
Ale z drugiej strony pojawia się pytanie, czy można wymagać od człowieka z dorobkiem bramkowym Mbappé, aby również grał w obronie? Można, ale to ogranicza jego możliwości w ataku, czyli tam gdzie jest najbardziej potrzebny.
To proszenie faceta, który strzelił gola w każdym finale, w którym grał dla Realu Madryt, o oderwanie wzroku od bramki i skupienie go na zadaniu, które nie należy do niego. Co innego, jeśli jest aktywnie zaangażowany w pressing wysoko na boisku, ale oczekiwanie, że będzie spędzał mecze na własnej połowie, jest pewnego rodzaju zuchwałością. Co z tym fantem zrobi Xabi Alonso? Tego dowiemy się już wkrótce.