Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na Estadio de la Ceramica Real Madryt wydał oficjalne oświadczenie/ostrzeżenie, że w przyszłości odmówi gry przy tak zagęszczonym kalendarzu. Królewscy nie mogli bowiem liczyć na pełne 72 godziny odpoczynku po wyniszczającym starciu z Atletico w Lidze Mistrzów.
Sprawdź szczegóły meczu Villarreal – Real Madryt
Choć Carlo Ancelotti starał się rotować składem, od pierwszych minut widać było dominację gospodarzy, niesionych dopingiem publiczności. Rzut rożny pod koniec 7. minuty okazał się bardzo cenny, bowiem do piłki opadającej luźno przed bramką Courtoisa doskoczył Juan Foyth i wpakował ją do siatki, dając prowadzenie Villarrealowi.
Żółta Łódź Podwodna zaczęła szukać kolejnego trafienia, ale po kwadransie Real skutecznie doszedł do głosu. Strzał Brahima Diaza z 16. minuty został odbity, a Kylian Mbappe dopadł do piłki i zapewnił Los Blancos wyrównanie. Natychmiastowej odpowiedzi szukał Pape Gueye rakietą zza pola karnego, ale Thibaut Courtois zdołał zatrzymać to uderzenie. Za to niecałe pięć minut później Mbappe przypomniał, że nie można spuszczać go z oka. Po dość szczęśliwym wycofaniu Francuz mógł przymierzyć z krawędzi pola karnego i dał prowadzenie Realowi.
Podrażnieni gospodarze nie zamierzali odpuszczać i do przerwy nie pozwolili już faworytom na żadną groźną sytuację. Sami byli bliscy szczęścia tuż przed zejściem do szatni, ale Courtois zatrzymał uderzenie Nicolasa Pepe. Po zmianie stron obraz gry potwierdzał, że paliwa w baku Królewskich jest naprawdę niewiele.
Długimi fragmentami nie byli w stanie wyjść z własnej połowy, mnożyły się straty, ale jednocześnie piłkarze w białych strojach ofiarnie bronili swojego pola karnego. Dzięki temu ani w ataku pozycyjnym, ani szybkimi przejściami, ani stałymi fragmentami piłkarze Submarino Amarillo nie mogli pokonać Courtoisa. Dopiero w 83. minucie zapowiadało się na przełamanie impasu, gdy Ayoze Perez posłał piłkę z półobrotu tuż nad poprzeczką. Mimo wysiłku jeszcze w doliczonym czasie nie udało się ugrać nic więcej.
