Sobotnia porażka Realu Madryt stanowiła świetną okazję, by odrobić trzy punkty do lidera. Przed Barceloną stało jednak niełatwe zadanie pokonania Deportivo Alaves, które dopiero co pokonało Betis i zatrzymało Celtę. To niewygodny rywal, który do stracenia nie miał nic, a też mógł czerpać z meczu Realu, naśladując Espanyol.
Sprawdź szczegóły meczu Barcelona – Alaves

W pierwszej połowie tylko przebłyski
Plan przyjezdnych z Vitorii szybko stał się jasny: bramka Szczęsnego kompletnie ich nie interesowała, zamierzali stworzyć monolit na swojej połowie. Efektem była rwana gra pozbawiona klarownych sytuacji, za to rwana faulami. Gavi szybko złapał żółtą kartkę, a chwilę później zderzył się głową z Tomasem Concechnym. Po długiej przerwie obaj musieli zejść z boiska.
Niewiele dobrego można było powiedzieć o grze Barcelony w pierwszych 45 minutach. Częściowym rozgrzeszeniem jest uporczywa destrukcja ze strony rywali, ale tylko częściowym. Niecelne uderzenie Raphinhy po fenomenalnym slalomie Yamala (w klipie poniżej), nie lepsze Lewandowskiego w okolicach półgodziny i dopiero w 43. minucie Pedri zdołał sprawdzić dyspozycję Jesusa Owono. Mający mniej niż 30 proc. posiadania piłki goście oddali wprawdzie strzał w czasie doliczonym, ale Kike Garcia był na spalonym, a piłkę posłał łagodnym łukiem nad bramką.
Jedna akcja wystarczyła
Duma Katalonii musiała szukać poprawy i zaraz po wyjściu z szatni takie postanowienie było widać. Szybsza gra i częstsze próby penetracji formacji Alaves przyniosły pierwsze efekty, gdy Yamal wrzucił piłkę na głowę Lewandowskiego. Polak szukał dalszego słupka, jednak futbolówka minęła go minimalnie ze złej strony. Nic to, po chwili napastnik miał już swojego gola w tym spotkaniu. Znów wrzucał mu Yamal, tym razem Lewy urwał się i na dalszym słupku był sam, dobijając piłkę pod poprzeczkę.
To była piękna pointa kwadransa drugiej połowy, w którym Barca zapracowała na prowadzenie. Szukała zresztą drugiego gola kolejnymi rajdami. Przyjezdni z Vitorii zdołali ugasić pożar i odzyskać równowagę, coraz skuteczniej przenosząc grę na połowę Barcelony. Nie bez kłopotów, gospodarze utrzymywali Alaves z dala od bramki Szczęsnego i jedynie dorobek pięciu żółtych kartek może martwić w kontekście kolejnych spotkań, bo w tym nic więcej się nie wydarzyło.
