Zabarykadowani pod swoją bramką goście niespodziewanie objęli prowadzenie w pierwszej połowie. Impas przełamał Kounde, a w drugiej części meczu Robert Lewandowski zdobył zwycięskie trafienie. Dzięki kompletowi punktów Barcelona wyprzedza Real w tabeli. Po raz drugi we wrześniu Lewy rozegrał pełne 90 minut.
Po sobotniej katastrofie Realu Madryt wszystkie oczy zwróciły się na Barcelonę. Wygrana z Realem Sociedad na własnym stadionie oznaczałaby, że Duma Katalonii przejmie fotel lidera. Świeżo ułożona murawa czekała na wielkie widowisko, a polskie kciuki zaciskały się za Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego w wyjściowym składzie.
Sprawdź szczegóły meczu Barcelona – Real Sociedad

Ciężary do przerwy i przełamanie Kounde
Przyjezdni z Baskonii dopiero w szóstej kolejce zdołali zgarnąć komplet punktów i na południe przybyli z nadzieją uniknięcia lania z marca. Stąd niskie ustawienie i błyskawiczne zacieśnianie szyków, ilekroć Barca z piłką pojawiała się pod polem karnym. A pojawiała się notorycznie, chwilami posiadanie piłki zbliżało się do 90 proc. na korzyść gospodarzy.
Gęstwina rywali blokowała bramkę i tylko czasami udawało się przebić. W 10. minucie Marcus Rashford szukał otwarcia, lecz Alex Remiro wyjął strzał jedną ręką. Tak zaczął wieczór świetnych interwencji na linii bramkowej i to nie on pierwszy musiał skapitulować. Po półgodzinie pierwszy groźny atak Sociedadu pozwolił Anderowi Barrenetxei posłać piłkę wzdłuż pola bramkowego, a jej lot przeciął kompletnie niepilnowany Alvaro Odriozola.
Konsternacja – to słowo towarzyszyło Barcelonie na boisku i trybunach, ale faworyci musieli dalej atakować. Niewiele brakło, a Alexa Remiro pokonałby dopiero kolega z defensywy, choć golkiper świetnie wybił przed bramkę. Tam dobitkę Pedriego zatrzymał ofiarnie głową jeden z obrońców. Remiro bronił jak w transie, gasząc przed przerwą strzał Roony’ego Bardghjiego w 42. minucie.
Do przerwy nie dotrwał bez straty – minutę później rzut rożny na gola głową zamienił Jules Kounde. Mogło być jeszcze gorzej, gdyby Lewandowski zdołał dojść do piłki w 45. minucie, to byłaby świetna okazja.
Zwycięskie trafienie Lewandowskiego
Po złamaniu oporu Remiro gospodarze grali nieco lżej, Robert Lewandowski ponownie mógł dać prowadzenie w 55. minucie, gdyby Kounde dograł mu na głowę nieco lepiej. Ale to nic, Polak doczekał się swojego gola głową kilka minut później, gdy w podobnej sytuacji dogrywał z prawej świeżo wpuszczony Lamine Yamal.
Szybkiego powrotu do remisu szukał w 62. minucie Mikel Oyarzabal, ale Szczęsny czujnie sparował piłkę nad poprzeczkę. Swojego drugiego gola szukał jeszcze Robert Lewandowski, ale przyjęciem wyrzucił się pod linię końcową i uzyskał tylko korner.
Wejście w ostatnie 20 minut podniosło temperaturę meczu, wynik mógł się zmieniać po obu stronach. Takefusa Kubo obił słupek w 72. minucie, a ulgę dała chorągiewka liniowego. Ten sam element uratował Sociedad przed trzecim golem, gdy Lamine Yamal urwał się i sam na sam pokonał Remiro.
Niesamowity moment nastąpił już w ostatnich kilku minutach: w 84. minucie potężne uderzenie wylądowało na poprzeczce bramki Szczęsnego po kolejnej próbie Kubo. Sekundy później piłka była już pod drugą bramką, gdzie Lewandowski obił poprzeczkę. Do końca pięciu doliczonych minut stadion tętnił od emocji, ale więcej bramek już nie wpadło.
