W większości klubów wicemistrzostwo byłoby świętem, ale dla Realu Madryt ten sezon jest klęską. Solą w ranach Królewskich były bardzo dotkliwe, historyczne porażki z Barceloną, które przyspieszyły pożegnanie z wielkim Carlo Ancelottim. Po 352 meczach Włoch po raz ostatni pojawił się dziś na ławce Los Blancos, licząc na celebrowanie 250. zwycięstwa swojej drużyny.
Sprawdź szczegóły meczu Real Madryt – Real Sociedad

Nie tylko Carletto, ale także Luka Modrić i Lucas Vazquez w sobotnie popołudnie żegnali się z widownią na Bernabeu. To sprawiło, że atmosfera była szczególna, a oczekiwanie godnego pożegnania widać było w grze madrytczyków od pierwszych minut.
W pierwszych 20 minutach Sociedad mógł liczyć dosłownie na dwa podania na minutę, Real miał miażdżącą przewagę i zadomowił się w tercji rywali. Kolejne próby kończyły jednak poza światłem bramki lub – jak przy pierwszym podejściu Mbappe – w rękawicach Unaia Marrero. Baskowie sporadycznie sprawiali kłopoty, za to indywidualna kontra Sergio Gomeza powinna była skończyć się golem. Źle uderzył i Łunin uratował Królewskich w 9. minucie.
Po 20 minutach uścisk Królewskich się rozluźnił, szyki Sociedadu też i to okazało się korzystniejszym układem dla gospodarzy. Większe przestrzenie nie dały Baskom dobrych okazji, za to akcje miejscowych zyskały na płynności i na 10 minut przed końcem pierwszej połowy Morrero musiał genialnie interweniować, by piłkę od Mbappe wypchnąć nad poprzeczkę.
Ulga nie trwała długo: VAR przywołał arbitra, chwilę wcześniej była ręka w polu karnym i Francuz ułożył piłkę na 11. metrze. Strzelił słabo, a Morrero wybił… wprost pod nogi Mbappe, który tym samym zainkasował gola nr 30 w sezonie ligowym. Stratę mógł momentalnie odrobić Sergio Gomez, lecz znów zawiódł: po koszmarnym wyjściu Łunina Hiszpan nie uderzał z dystansu na pustą bramkę. Do przerwy było 1:0.
Po zmianie stron poziom emocji uporczywie nie chciał wzrosnąć: próby rewanżu ze strony Sociedadu były dalekie od powodzenia i niewiele więcej można było powiedzieć o gospodarzach. Długo dominował mozolny atak pozycyjny i dopiero na kwadrans przed końcem spotkania ciśnienie wzrosło: rzut karny dla Sociedadu po ręce Raula Asencio błyskawicznie zamienił się jednak w sygnalizację spalonego w akcji gości.
Wyglądało na to, że jedynymi momentami tumultu w drugiej połowie będą zejścia z boiska Lucasa i Modricia, których żegnały owacje na stojąco i gromkie śpiewy. Tymczasem w 84. minucie meczu świetna akcja lewą stroną pozwoliła Viniciusowi świetnie wypuścić Mbappe, który zadał decydujący cios z ostrego kąta. Francuz nie tylko zapewnił komfortowy koniec sezonu Realowi, ale i niemal zagwarantował sobie nagrody Pichichi i Złotego Buta!
