Nie doczekaliśmy się Wojciecha Szczęsnego w bramce Barcelony, ale jej fani oglądając skład musieli cieszyć się dwiema rzeczami: po urazie pleców do gry wrócił Robert Lewandowski, a po raz pierwszy od listopada 2023 w jedenastce meczowej pojawił się też Gavi.
Sprawdź szczegóły meczu Celta - Barcelona

Raphinha dał prowadzenie
Wyjazd na Estadio Abanca Balaidos nie mógł być łatwy po wstydliwej porażce w San Sebastian przed przerwą międzynarodową. Celta Vigo jest u siebie groźna i zamierzała powtórzyć wyczyn Basków, którzy kompletnie odcięli Blaugranę od dobrych sytuacji w ofensywie. Już po trzech minutach Iago Aspas zmarnował doskonałą sytuację na gola dla gospodarzy, sygnalizując apetyt miejscowych na niespodziankę przeciwko faworytom.
Co nie udało się miejscowym, zrobiła tuż przed upływem kwadransa Barcelona, kiedy daleki przerzut Kounde trafił do Raphinhy po nieudanej interwencji obrońcy. Brazylijczyk sam przed bramką nie mógł się pomylić i nieco uspokoił kibiców Dumy Katalonii, otwierając wynik.
Celestes nie zamierzali się tym przejmować i próbowali grać swoje, naciskając na Barcę. W 19. minucie Moriba huknął bez namysłu z dystansu i był o włos od wpakowania piłki pod poprzeczkę, ale Pena był na posterunku. To była minuta, w której bronił dwukrotnie. Tuż przed półgodziną Aspas szarżował sam na sam, ale Gerard Martin ryzykownie go zatrzymał. Trybuny Balaidos domagały się karnego, sędzia im na to – nic z tego!
Martin miał już żółtą kartkę zarobioną w 4. minucie, co oznaczałoby usunięcie z boiska. Nie tylko nie został upomniany w tej sytuacji, ale również do szatni, gdy ostrym wejściem zatrzymał Aspasa. Napastnik Celty domagał się wyrzucenia 22-latka tak głośno, że sam zarobił żółtko, co stało się jedną z najbardziej kontrowersyjnych sytuacji meczu.
Lewy raz bez gola, drugi raz bezbłędnie
Ostatni kwadrans przed przerwą był nieco lżejszy dla Blaugrany, która zyskiwała przestrzeń, a Robert Lewandowski nawet raz pokonał Vicente Guaitę, tyle że jego bezbłędny lob padł po spalonym Raphinhy. Jeszcze Olmo szukał zaskoczenia Guaity, lecz ten czujnie wybronił.
Powrót do gry nie przynosił wielkich emocji przez prawie kwadrans. Dopiero obroniony przez Penę strzał Douvikasa (choć ze spalonego) przyniósł ożywienie. W rewanżu bowiem po chwili atakowała Barca. Raphinha odebrał piłkę rywalowi, oddał Lewandowskiemu, a ten – korzystając z pechowej interwencji Minguezy – wyszedł sam na sam i zapewnił prowadzenie 2:0. Bardzo blisko trzeciej bramki Barcelona była w 77. minucie, gdy Raphinha uderzył w dalszy słupek, a piłka zatrzymała się na plecach bramkarza gospodarzy!
Wielki powrót Celty
Końcówka należała jednak do Celty i jej kibiców. W parę chwil Duma Katalonii kompletnie się posypała. Najpierw Marc Casado zarobił dwie żółte kartki od 75 do 82. minuty, a sekundy później trybuny eksplodowały po strzale Borjy Iglesiasa. Okazało się, że autor opuścił z piłką boisko i gol nie został uznany.
Wściekli kibice nie zdążyli nawet usiąść z powrotem na krzesełkach, gdy ich zespół wynagrodził sobie odebraną (acz słusznie) bramkę. Koszmarny błąd Joulesa Kounde oddał piłkę Alfonso Gonzalezowi, a ten w 84. minucie skorzystał z prezentu i dał bramkę kontaktową. Napędzeni gospodarze uczynili te minuty naprawdę magicznymi, gdy w 86. minucie Hugo Alvarez wyrównał po świetnej akcji. Obie drużyny szukały do końca 95. minuty decydującego trafienia, ale mecz skończył się podziałem punktów.
