Brytyjskim piłkarzom nigdy nie jest łatwo zaaklimatyzować się w nowym futbolu. Oczywiście zdarzają się wyjątki, i to coraz częściej, ale wciąż więcej jest tych, którzy ponieśli porażkę lub wypadli poza Premier League, niż tych, którym się to udało.
Jeśli dodamy do tego fakt, że mówimy o zawodniku, który wypadł z łask w swoim klubie życia, Manchesterze United, i który przybył do Barçy z bardzo zdefiniowanym stylem, do tego procesu można dodać więcej trudności.
Ale Rashford zamyka usta tym, którzy w niego wątpili. Były już przebłyski nadziei w jego sześciu miesiącach w Aston Villi. Tam, ciesząc się zaufaniem Unaia Emery'ego, strzelił cztery gole w 17 meczach. A w Barcelonie już przekroczył tę liczbę, strzelając pięć goli w ciągu dwóch miesięcy. Do tego dołożył kolejne pięć asyst.
To właśnie w Lidze Mistrzów daje najlepsze wyniki, z czterema bramkami i decydującym podaniem w trzech meczach. W LaLiga zagrał w dziewięciu meczach z zaledwie jednym golem, ale asystował przy czterech trafieniach.
