Z danych można czasami wyodrębnić realia, które są dalekie od wrażeń, jakie pozostawia mecz piłki nożnej. Pojawiają się ciekawostki, które niejeden mógłby zakwestionować, ale liczby nie kłamią. W przypadku Jude'a Bellinghama również nie.
Nie ulega wątpliwości, że Anglik jest jedną z największych gwiazd Realu Madryt. Jednak dane Opta dla Flashscore oferują nam perspektywę, która podnosi brew optymizmowi Ancelottiego. Drużyna jest bowiem niepokonana w sześciu meczach, które Anglik opuścił w tym sezonie, analizując La Liga, Copa del Rey, Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy i Ligę Mistrzów.
Do tej pory "Królewscy" rozegrali 40 spotkań. Sześć nieobecności Bellinghama dzieli się na cztery mecze La Liga i dwa w Copa (przeciwko Deportiva Minera i Leganes). Madryt wygrał w pięciu z nich i zremisował. Ciekawe jest to, że bez niego na boisku drużyna ma wyższą średnią bramek niż z nim na boisku: z 2,4, gdy jest obecny, do 2,7. Podobnie, średnia liczba straconych bramek również uległa poprawie: z 1,3 do 0,5.
Oczywiście istnieją konteksty, które mogły ułatwić te dane, takie jak trudność przeciwników, z którymi grali, gdy Jude był nieobecny, forma Los Blancos i tak dalej. Na przykład zwycięstwo 5:0 nad Deportiva Minera w Pucharze Króla pomaga poprawić wskaźniki ofensywne bez niego.
Tak czy inaczej, będą musieli przyzwyczaić się do tego, że nie zobaczą go na boisku przeciwko Gironie i Betisowi, a także w pierwszym starciu 1/8 Ligi Mistrzów z Atletico na Santiago Bernabeu, bo wtedy będzie pauzował za zbyt dużą liczbę żółtych kartek.