Atletico zgubiło w sobotę punkty z Espanyolem, co dla Realu i Barcelony było jasnym sygnałem: na ten moment w walce o tron są dwa zespoły. W sobotni wieczór na Bernabeu przyjechało podmiejskie Leganes, z którym wygrana była obowiązkiem Królewskich.
Sprawdź szczegóły meczu Real – Leganes

Pierwszy kwadrans nie zdradzał wysokiej stawki spotkania, na co wpływ miało zwłaszcza nastawienie przyjezdnych. Ustawieni nisko i w trybie przetrwalnikowym, piłkarze Leganes skupiali się na frustrowaniu faworytów. Efekt był całkiem skuteczny, udało się przetrwać 20 minut i nie dopuścić w tym czasie do celnego strzału. Duża w tym zasługa defensorów, którzy ciałem zasłaniali bramkę wyjątkowo ofiarnie, by wspomnieć tylko Sergio Gonzaleza Poirriera. To on czołem zasłonił światło bramki, gdy Modrić posłał chirurgicznie precyzyjne uderzenie z 15 metrów.
Chwilę później Marko Dmitrović sam zatrzymał już Kyliana Mbappe, gdy ten z ostrego kąta próbował zaskoczyć Serba. Francuz otrzymał wkrótce szansę na poprawkę, gdy w 30. minucie arbiter przyznał dyskusyjny rzut karny. Mbappe zaryzykował uderzenie w środek. Dmitrović przeniósł już ciężar ciała i nie sięgnął, a tylko klapnął zrezygnowany. Faworyci odetchnęli, tyle że przedwcześnie. Zaledwie jedną akcję później był już remis, a Leganes zadało swój cios zadziwiająco łatwo. Piłka po nodze Vazqueza znalazła Diego Garcię przed bramką, a ten z bliska nie zmarnował okazji.
I nie był to wcale koniec kłopotów Realu, który po stracie prowadzenia ponownie znalazł się w opałach. Kontra Leganes w 41. minucie pozwoliła Oscarowi Rodriguezowi wycofać przed bramkę, gdzie Dani Raba precyzyjnie pokonał i Łunina, i próbujących go asekurować kolegów.
Do przerwy zaskoczony Real nie znalazł już odpowiedzi, za to po powrocie zajęła ona jedynie sekundy. W niewiele ponad minutę Bellingham doszedł do strzału, który Dmitrović zatrzymał. Nie udało się też z dobitki, ale Anglik dostał kolejną szansę i wykończył wślizgiem na 2:2.
Powrót Królewskich był dokładnie taki, jak przydomek nakazuje. Zdominowali sąsiadów spod Madrytu już w każdym aspekcie i tylko wydarcie kompletu punktów pozostawało zadaniem do wykonania. Nie udało się Brahimowi, który w 54. minucie obił słupek, a Leganes było zdeterminowane bronić się do ostatku sił. Na kwadrans przed końcem element tej obrony zawiódł, gdy sędzia dostrzegł faul Tapii na Rodrygo tuż przed polem karnym. Na strzał zdecydował się Kylian Mbappe i udało się, zaliczył dublet w Madrycie uderzeniem pomiędzy murem, przy słupku!
Końcówka należała do Leganes, bowiem goście walczyli aż do końca doliczonych ośmiu minut o wyrównanie. Gospodarze bronili się na tyle skutecznie, by po spotkaniu świętować wraz z kibicami: Barcelona dogoniona, przynajmniej do czasu jej niedzielnego meczu. Dramaturgia meczu przerosła tę oczekiwaną, ale rozczarowania podobnego do Atletico udało się uniknąć. Jak odpowie Duma Katalonii? Dowiemy się już w niedzielę, mecz z Gironą od 16:15. Stopniała także przewaga Roberta Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców, o czym piszemy tutaj.
