Czwartek mógł być wielkim wieczorem dla każdej z drużyn. Espanyol miał w swoich rękach wyznaczenie terminu, kiedy Barcelona świętować będzie tytuł. A pamiętajmy, że Real już na swojej ziemi pokonał. Z kolei Barcelona stała przed perspektywą triumfu w lidze na terenie derbowego rywala po raz drugi z rzędu. I tylko niebezpieczny wypadek pod stadionem spotęgował napięcie przed spotkaniem.
Sprawdź szczegóły meczu Espanyol – Barcelona

Do przerwy Espanyol pokazał więcej
Choć liczyliśmy na popisy Roberta Lewandowskiego w ofensywie, to w pierwszej połowie meczu znacznie więcej zależało od drugiego z Polaków. Espanyol zaczął bowiem więcej niż dziarsko i już w 4. minucie Urko Gonzalez wykańczał kontrę gospodarzy, strasząc golkipera pierwszym, jeszcze niecelnym strzałem. Tuż po kwadransie Wojciech Szczęsny popisał się świetną interwencją, gdy Javi Puado zszedł z lewej do środka i uderzył kąśliwie.
Polski bramkarz bardzo dobrze poradził sobie też w 26. minucie, gdy wybrał sprint poza pole karne, by wybić piłkę zanim Puado zdołał do niej doskoczyć i wyjść sam na sam. Puado miał problem nie tylko ze Szczęsnym – w środku pola grał nieźle, ale przed bramką zbyt często tracił głowę.
Niestety, niewiele lepiej wyglądał dorobek Roberta Lewandowskiego. Choć wyszedł od pierwszej minuty, to doskonale pilnował go Leandro Cabrera i – jak kula u nogi – utrudniał skuteczną grę w ataku. Niespuszczany z oka, Lewy pudłował z 13 metrów, a najbliżej gola był w 44. minucie, gdy w trudnym położeniu zgasił piłkę klatką piersiową plecami do bramki, obrócił się i z ostrego kąta szukał światła bramki. Nie znalazł.
Yamal na wagę wygranej
Pierwsza połowa uwydatniła atuty Espanyolu, tj. błyskawiczny doskok, nieustępliwość i gotowość do ruszenia z kontrą w mgnieniu oka. Po przerwie nie zdołał przełamać ich Lewandowski (zszedł po godzinie bez dorobku), za to zrobił to młody geniusz Barcy, Lamine Yamal. 17-latek w 53. minucie zszedł z prawej do środka po linii pola karnego i huknął w samo okienko, nie dając szans Joanowi Garcii.
Yamal okazał się kluczową postacią nie tylko przed bramką, bowiem za uderzenie go pięścią czerwoną kartkę otrzymał lider defensywy Espanyolu Cabrera zarobił czerwoną kartkę. Szkoda z perspektywy gospodarzy, bo wynik pozostawał stykowy, a Periquitos co jakiś czas pojawiali się w tercji Blaugrany, sprawdzając decyzje Szczęsnego. Raz Polak nawalił, pozostając zbyt daleko od bramki, ale Pere Milla nie zrobił nic z piłką zanim ją stracił.
Choć Duma Katalonii miała przewagę zawodnika na murawie, to trudno było ją dostrzec. Jeszcze w ostatnich minutach Szczęsny bronił uderzenie Jofre, gdy liderzy tabeli starali się dotrwać z korzystnym wynikiem bardziej niż zadać ostateczny cios. A może po prostu czekali na odpowiedni moment? W 90+6. minucie Yamal dograł do Fermina Lopeza, a ten drugim golem zamknął temat podziału punktów, prowokując falę agresji z trybun.
Trudno, drugi z rzędu tytuł Barcelony został przypieczętowany w połowie maja na stadionie Espanyolu. Tym razem służby były lepiej przygotowane na incydenty, piłkarze Barcy ostrożniejsi w fetowaniu, ale dorobku to nie zmienia: w jednym sezonie Barca zdobyła kolejno superpuchar, puchar krajowy i mistrzostwo Hiszpanii.
