Cruyff był oczywiście wielką gwiazdą światowej piłki w latach 70. Prowadził Holandię, która była w tamtej dekadzie jedną z najlepszych reprezentacji na świecie, a w piłce klubowej błyszczał w barwach Barcelony i Ajaksu. W 1978 roku zdecydował się jednak powoli kończyć z grą na najwyższym poziomie i wyjechać do Stanów Zjednoczonych.
Problem zaczął się jednak wtedy, gdy wrócił z pobytu w USA i chciał jeszcze pograć coś w piłkę w Europie. Nie chciał jednak grać w bardzo mocnym zespole, a bardziej być jego gwiazdą i samemu decydować, w których meczach chce wystąpić, a w których nie. Oczywiście kilka klubów było zainteresowanych taką współpracą, a ostateczna decyzja Cruyffa padła na Levante, które grało na drugim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii i było liderem tabeli.
W marcu 1981 roku stało się - wielki Johan Cruyff związał się z klubem z drugiej ligi hiszpańskiej. I kibice tego klubu prawdopodobnie do dzisiaj pamiętają ten czas, ale niestety głównie z negatywnych względów. Holender dostał bowiem gigantyczny kontrakt, a wraz z jego przyjściem wszystko w klubie zaczęło się psuć.
Z czasem piłkarze nie dostawali swoich wynagrodzeń, sam Cruyff nie dostał sumy, na którą się umówił, a zespół w ligowej tabeli spadł z 1. na 9. miejsce. Wielki gwiazdor strzelił dwie bramki w 12 występach dla klubu i nie zagrał w kilku spotkaniach wyjazdowych wyłącznie z powodu swojej decyzji.
Po czasie Cruyff nie wypowiadał się zbytnio na temat tego pobytu, a przez wielu kibiców piłki nożnej został on po prostu zapomniany.
