Sytuacja Athleticu Bilbao sprawiała, że od samego początku kibice na legendarnym Old Trafford podziwiali dynamiczne widowisko. Goście nie mieli bowiem wiele do stracenia i od razu ruszyli do ofensywy, regularnie niepokojąc obronę rywali. Sygnał do ataku dał Alex Berenguer, ale jego strzał przeleciał nad bramką Andre Onany.
Podopieczni Rubena Amorima nie zamierzali oczywiście jedynie przyglądać się im poczynaniom. Kiedy udawało im się odebrać piłkę, próbowali jak najszybciej przetransportować ją pod szesnastkę drużyny z Hiszpanii. Tuż po upływie kwadransa dobrą okazję miał aktywny jak zwykle Bruno Fernandes, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
W 25. minucie położenie Los Leones mogło stać się jeszcze trudniejsze, gdyż w polu karnym po starciu z obrońcą upadł Patrick Dorgu. Sędzia Daniel Siebert po sygnale od arbitrów VAR, ku niezadowoleniu gospodarzy, nakazał jednak kontynuować grę.
To podziałało motywująco na zawodników Ernesto Valverde, którzy chwilę później objęli prowadzenie. Fantastycznym strzałem z dystansu niemal w samo "okienko" popisał się Mikel Jauregizar, zdobywając swoja pierwszą bramkę w tym sezonie Ligi Europy.
Po golu inicjatywę znów przejęli jednak gospodarze, a tuż przed przerwą doskonałą szansę zmarnował Alejandro Garnacho. Argentyńczyk otrzymał idealne podanie od Dorgu, ale jego próba pokonania bramkarza "podcinką" okazała się minimalnie niecelna.
Popis wypoczętego Mounta
Druga odsłona ponownie rozpoczęła się od ataków gości, którym do odrobienia strat wciąż brakowało dwóch goli. Gracze Czerwonych Diabłów musieli wykonywać sporo pracy, by upilnować przeciwników, a zaniepokojony trener Amorim dokonał serii zmian. Portugalczyk posłał na boisko Masona Mounta czy Amada Diallo.
Szybko okazało się, że była to trafna decyzja. W 71. minucie po efektownym zwodzie i precyzyjnym strzale przy słupku do wyrównania doprowadził pierwszych z rezerwowych. Mount sprawił jednocześnie, że Manchester United przedłużył swoją serię meczów z golem w Lidze Europy do 14. spotkań.
Strata bramki spowodowała, że w poczynania gości wkradało się sporo frustracji i agresji. Po jednym z fauli i rzucie wolnym wykonanym przez Fernandesa piłkę w siatce uderzeniem głową umieścił Casemiro, notując drugiego gola z rzędu w LE.
W końcówce spotkania zrezygnowanych gości pogrążyli jeszcze Rasmus Hojlund oraz Mount, który strzałem z połowy boiska do pustej bramki ustalił wynik spotkania na 4:1 i przypieczętował awans Manchesteru United do finału Ligi Europy.

Tottenham także chce ratować sezon
W drugim meczu fazy 1/2 Tottenham Hotspur także po raz drugi okazał się lepszy od Bodo/Glimt, wygrywając tym razem na wyjeździe 2:0. To oznacza, że zwycięzcą rozstrzygającego starcia w Bilbao będzie właśnie jeden z tych uczestników rozgrywek Premier League.
Triumf w Lidze Europy daje prawo gry w kolejnym sezonie Ligi Mistrzów i właśnie to jest dla tegorocznych finalistów najcenniejsze. Obie angielskie drużyny fatalnie bowiem spisują się w krajowych rozgrywkach i tylko przez Ligę Europy mogą jesienią wystąpić na międzynarodowej arenie.
Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek Manchester United, czekający na zwycięstwo od 16 marca, zajmuje w ekstraklasie 15. miejsce. Tottenham jest tuż za nim.
Poprzednio dwie angielskiej drużyny w finale LE grały sześć lat temu. Wówczas w derbach Londynu Chelsea pokonała Arsenal 4:1. Natomiast finał Ligi Mistrzów Wyspiarze obsadzili w 2021; Chelsea wygrała wtedy z Manchesterem City 1:0.
"ManU" w finale europejskich rozgrywek wystąpi po czterech latach. W 2021 roku w Gdańsku przegrał po rzutach karnych z Villarrealem w finale LE.
Tottenham natomiast w 2019 roku przegrał w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem 0:2.