W tym momencie Ruben Amorim był postrzegany jako zbawca United. Młody, głodny i dobrze zapowiadający się trener ze świetnymi pomysłami i wspaniałymi osiągnięciami. Osiągnięcia, które sprawiły, że opuścił Sporting z oszałamiającym wynikiem 88,2% zwycięstw w 17 meczach, które prowadził w tym sezonie przed przeprowadzką na Old Trafford.

Przed kampanią 2024/25 najniższy procent zwycięstw Amorima z portugalskimi gigantami wynosił 54,5% z 11 meczów (2019/20), ale kiedy już stworzył skład, którego chciał i sprawił, że grali w określony sposób, 70% wskaźnik zwycięstw (2022/23, 28 zwycięstw z 40 meczów - wciąż całkiem niezły) był jego najgorszym wynikiem.
Amorim miał być zbawcą Manchesteru United
Sir Jim Radcliffe i jego zarząd chcieli zatem, aby wszyscy uwierzyli, że oto człowiek, który w końcu przejmie pałeczkę od Sir Alexa Fergusona i zdoła odnieść sukces tam, gdzie zawiedli David Moyes, Louis van Gaal, Jose Mourinho, Ole Gunnar Solskjaer, Ralf Rangnick i Ten Hag.
A jednak jesteśmy tutaj, prawie sześć i pół miesiąca od jego pierwszego meczu z Czerwonymi Diabłami i albo United mają na czele kogoś, kto udaje Amorima, albo Portugalczyk po prostu nie ma tego, czego potrzeba, aby zarządzać naprawdę topowym klubem.
United przegrali 13 z 25 meczów Premier League pod wodzą Amorima
To, co jest dość niezwykłe w przypadku Amorima, to fakt, jak słabo radziła sobie jego drużyna United, przynajmniej w kraju.
Z jednym meczem do końca sezonu Premier League, Czerwone Diabły plasują się na 16. pozycji i są tylko o jeden punkt i jedno miejsce wyżej od swoich finałowych rywali w Lidze Europy, Tottenhamu.

W 25 meczach angielskiej ekstraklasy, które prowadził, wygrał zaledwie sześć z nich. Kolejne sześć zostało zremisowanych, a 13 przegranych.
Ta statystyka i związany z nią odsetek zwycięstw wynoszący zaledwie 24% byłyby wystarczająco złe, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że United zawsze strzelali gole, a mimo to udało im się zdobyć zaledwie 30 goli w tych 25 meczach, to naprawdę uwidacznia niektóre problemy menedżera.
W tym czasie w lidze stracono również 40 bramek, więc jasne jest, że problemy nie dotyczą wyłącznie osób grających na pozycjach atakujących.
Inna historia w Europie
Aby dać jeszcze więcej perspektywy na to, jak daleko United spadli w krajowej hierarchii, trzy z ich ligowych zwycięstw w sezonie 24/25 miały miejsce przeciwko wszystkim trzem zdegradowanym drużynom - Ipswich, Southampton i Leicester. Fulham, Everton i Manchester City, to pozostałe ekipy, jakie udało się pokonać.
W Europie to jednak zupełnie inna historia.

10 meczów rozegranych pod wodzą Amorima w Lidze Europy przyniosło osiem zwycięstw i dwa remisy. Zdobyto 28 bramek i stracono 15, co jest lepszym wynikiem niż w 15 meczach Erika Ten Haga w tych rozgrywkach dla United.
Procent zwycięstw w tych rozgrywkach dla Portugalczyka (tylko United) wynosi 80%, co jest znacznie bardziej zbliżone do jego czasów pracy w Sportingu i może sugerować, że bardziej europejski sposób gry jest tym, który najwyraźniej odpowiada temu menedżerowi.
Choć ma on do dyspozycji kilku bardzo doświadczonych zawodników, którzy powinni radzić sobie znacznie lepiej, to nie da się ukryć, że Premier League jest ligą bardziej wymagającą fizycznie i być może mniej techniczną niż ta, do której przywykł Amorim.
Dlatego też należy podziwiać jego upór w kontynuowaniu gry w określony sposób; przychodzi jednak moment, w którym trzeba podsumować i przyznać, że coś nie działa.
Przegrana w finale Ligi Europy może być gwoździem do trumny dla Amorima
Przed finałem Ligi Europy 40-latek zasugerował, że jego drużynę czeka ważny moment.
"Wszyscy tutaj muszą poważnie myśleć o wielu rzeczach" - powiedział.
"Wszyscy myślą o finale (Ligi Europy). Finał nie jest najważniejszy. Mamy ważniejsze rzeczy do przemyślenia. Mówię o sobie i kulturze w klubie i kulturze w drużynie. Musimy to zmienić. To decydujący moment w historii klubu".
"Musimy być naprawdę silni latem i odważni, ponieważ nie będziemy mogli mieć następnego sezonu takiego jak ten".

Gdyby United zawiedli w dążeniu do zostania królami Europy, mogłoby to przyspieszyć proces poszukiwania nowego menedżera, choć to zasadniczo oznaczałoby przywrócenie klubu do punktu wyjścia. Problemy United nie mogą być po prostu zrzucane na każdego nowego menedżera.
Nieodłączną potrzebą jest teraz bardziej krytyczne spojrzenie na to, co dokładnie należy zmienić, a także pełna i szczera dyskusja na temat tego, dlaczego dobrzy gracze nie mogą zebrać się do kupy w jednej z najbardziej znanych instytucji piłkarskich.