Bez zorganizowanego dopingu (kumulacja bojkotu i zamkniętej przez UEFA Żylety) i przy sporych łysinach na trybunach rozpoczął się pierwszy w tym sezonie mecz polskiej drużyny w europejskich rozgrywkach. Legioniści podejmowali na swoim stadionie FK Aktobe, z którym mierzyli się ponad dekadę wstecz.
Sprawdź szczegóły meczu Legia – Aktobe
Choć wygrana Wojskowych powinna być formalnością, to początek spotkania nie należał do najprostszych. Po wymianie nieudanych akcji Legia ocknęła się ze straconym golem jeszcze przed upływem 10 minut. Orałchan Omyrtajew wykończył szybką akcję przyjezdnych lewą flanką strzałem pod dalszy słupek, który przemknął się Kacprowi Tobiaszowi. Wojskowych uratował w tej sytuacji VAR – przy ostatnim podaniu był nieznaczny spalony.
To było ostrzeżenie, które Legia musiała potraktować poważnie i przy spontanicznych próbach dopingu słychać było, że trener Iordanescu ma swoim zawodnikom sporo do powiedzenia. Odpowiedź należała ostatecznie do Wahana Biczachczjana, który od początku meczu wyróżniał się ciągiem na bramkę. Przy swoim trzecim podejściu zaliczył przepiękne uderzenie z dystansu, przy którym Andrei Vlad nie miał żadnej szansy.
Ponieważ rywale większość pierwszej połowy spędzili na defensywie, trudno było o klarowne okazje, a jedynym skutecznym uderzeniem okazało się to Ormianina z dystansu. Świetną okazję na podwojenie prowadzenia miał Marc Gual w 44. minucie, gdy świetne dogranie Kapustki doprowadziło go przed bramkę. Oddał strzał, ale zbyt lekko i wprost w ręce Vlada.
Aktobe nie zamierzało odpuszczać i od pierwszych minut drugiej połowy Kazachowie zaprezentowali kilka szybkich przejść po odbiorze piłki i dopiero strzał Bartosza Kapustki z 53. minuty – doskonale obroniony przez Vlada – przypomniał, kto tu jest faworytem. Po godzinie goście chwilami bronili się desperackimi wybiciami, acz skutecznymi. Nie mniej skuteczny był w Legii Augustyniak, który zabezpieczał tyły po stratach.
Z ubitym kolanem jako pierwszy zszedł Biczachczjan, a na ostatnie 20 minut weszli zaś Szkuryn (za Guala) i Alfarela (za Morishitę). To zaowocowało szybszą grą pod polem karnym Aktobe, jednak Szkuryn najpierw uderzył niecelnie, później Vlad instynktownie go zatrzymał. Nieoczekiwanie to zmiennik przyjezdnych, Ayan Baydavletov, miał okazję na 10 minut przed końcem, gdy z dystansu szukał światła bramki, a znalazł tylko piłkochwyt. Jego rajd zaczął niezły okres Aktobe, którego owocem okazała się kontra Alfareli w 86. minucie, zakończona tylko rzutem rożnym.
W ostatnich minutach zespół z Kazachstanu prezentował się co najmniej solidnie pod względem fizycznym i taktycznym, czego o gospodarzach powiedzieć nie można było. Jeden gol przewagi okazał się wyjątkowo kruchy w doliczonym czasie, gdy VAR analizował zagranie ręką w polu karnym, które mogło odebrać jakąkolwiek zaliczkę. Kończy się na 1:0 i wyjazd zapowiada się ciężko.
Rewanż na Stadionie Centralnym w Aktobe zaplanowano za tydzień o godzinie 18:00 polskiego czasu.
