W męskiej piłce Clasico to niewątpliwie mecz Realu i Barcelony, ale w kobiecej Lidze F dwie największe firmy to Barcelona Femeni i Atletico Femenino. W niedzielę mierzyły się w Madrycie jako dwie z trzech wciąż niepokonanych drużyn.
Od pierwszych sekund obraz był skrajnie jednostronny – pierwsza akcja Barcelony w minutę, pierwszy gol w dwie. Nieudane zatrzymanie piłki przez obrończynię otworzyło drogę Esmee Brugts do bramki, miękki strzał w lewo załatwił sprawę.
Sprawdź szczegóły meczu Atletico - Barcelona
Atleti miały szansę na szybką odpowiedź, gdy Gio Garbelini urwała się sam na sam w kontrze, zatrzymana przez wychodzącą Catę Coll. Przez kolejne pół godziny obraz prawie się nie zmieniał: sporadyczne wyjścia miejscowych i poważne błędy w obronie, które raz za razem kończyły się strzałami. Na szczęście Atleti, celowniki rywalek były rozregulowane i cierpiały głównie bandy reklamowe.
Gdy Atletico w 41. minucie ponownie miało szansę na wyrównanie po fatalnym błędzie Mapi Leon w obronie, Coll ponownie uratowała koleżanki i przeniosła grę na połowę madrytek. Patri Guijarro z 20 metrów posłała piłkę między obrończynie i zmieściła przy bliższym rogu, choć bramkarka miała ją na rękawicach.
Pajor świetnie weszła w drugą połowę, ale szybko zeszła
Mało widoczna przed przerwą Ewa Pajor pokazała się momentalnie po przerwie, a w 49. minucie oddała kolejny strzał, niestety nie uderzyła dobrze piłki. To nic, już cztery minuty później Polka dopisała swoje nazwisko do protokołu, zdobywając szóstego ligowego gola, a ósmego w sezonie. Napastniczka w polu bramkowym skorzystała ze świetnego dogrania Aitany Bonmati z prawej strony.
Nie minęło nawet 10 minut, a seria krótkich podań ustawiła piłkę Alexii Putellas na 17. metrze. Przymierzyła idealnie pod słupek i zapewniła wynik 4:0, który wydawał się nieco na wyrost – to nie był wybitny mecz Barcy, a piłkarki Atletico mogły zrobić więcej. Przykładem była kolejna akcja sam na sam Gio w 65. minucie, znów wygrana przez bramkarkę.
Niestety dla polskich kibiców, dla Ewy Pajor mecz skończył się bardzo nieszczęśliwie. W walce o piłkę w polu karnym rywalek Polka upadła z rywalką i wygięła się jej noga. Dłuższy moment nie mogła wstać i wyraźnie bardzo cierpiała. Zeszła bez użycia noszy, ale z asekuracją dwóch osób, mocno kulejąc.
Jak napisała tuż po godzinie 15 Barcelona w mediach społecznościowych, "zawodniczka pierwszego składu Ewa Pajor opuściła boisko z powodu skręcenia prawego kolana. W poniedziałek przejdzie badania medyczne i dodatkowe testy, by ocenić zakres urazu". Niestety, nieoficjalne doniesienia wskazują na zerwanie więzadeł i długi rozbrat z boiskiem.
Barca napierała do końca
Dla Ewy mecz już się skończył, ale Barcelonie została jeszcze „kropka nad i”. Na pięć minut przed końcem swojego gola zdobyła Vicky Lopez, która z bliska wykończyła kolejną akcję Barcy. Sędzia nie miała litości dla Atletico, doliczając cztery minuty, a przyjezdne to wykorzystały: Salma Paralluelo w ostatnich sekundach oddała cudowny strzał z wolnego pod bliższy słupek. Lola Gallardo obroniła, jednak do dobitki doskoczyła Aleixandri i zamknęła mecz wynikiem 6:0.
