FC Barcelona w poniedziałek zdementowała nieoficjalne złe wieści w sprawie stanu zdrowia kapitanki reprezentacji Polski. Ewa Pajor doznała w niedzielnym meczu Atletico Femenino – Barcelona Femeni (0:6) kontuzji, ale nie doszło zerwania więzadła krzyżowego przedniego (ACL). Takie, wyjątkowo pesymistyczne sugestie krążyły w katalońskich mediach od niedzielnego popołudnia.
Przypomnijmy, że w niedzielę Polka wyszła w podstawowym składzie, ale dopiero po przerwie stała się bardziej widoczna. Szybko oddała pierwsze strzały i zdobyła bramkę, ale na ponad kwadrans przed końcem w walce o piłkę niebezpiecznie podwinęła się jej noga, prowadząc do uszkodzenia kolana. Nie była w stanie zejść z boiska samodzielnie.
Po powrocie z Madrytu zawodniczka w poniedziałkowy poranek pojawiła się na badaniach w Ciutat Esportiva w Barcelonie, by przejść badanie rezonansem elektromagnetycznym. Tuż po godzinie 17 Barca podała komunikat:
"Zawodniczka pierwszej drużyny Ewa Pajor przeszła dziś rano uzupełniające badania lekarskie w Ciutat Esportiva Joan Gamper, które potwierdziły uraz kompleksu więzadłowego tylno-bocznego prawego kolana bez innych urazów towarzyszących. Leczenie będzie zachowawcze, a szacowany czas rekonwalescencji wyniesie od 4 do 6 tygodni" - napisała Barcelona.
Kontuzja Ewy Pajor to wciąż cios dla Barcelony, w której właśnie została najlepszą napastniczką (ex aequo z Claudią Piną), podobnie jak w minionym sezonie. Jej brak pozostawi również wyrwę w reprezentacji Polski w najbliższych meczach. Tuż przed ogłoszeniem informacji przez Barcelonę Pajor znalazła się na liście powołanych na najbliższe mecze (24 października z Holandią i 28 października z Walią). W tych meczach na pewno nie zagra.