Przy porywistym wietrze w czwartkowe popołudnie rozpoczął się pierwszy mecz 5. kolejki Ligi Konferencji pomiędzy Vikingurem a Djurgarden. Za przyjezdnymi tradycyjnie pojechała liczna rzesza kibiców, ale nie mieli zbyt wielu powodów do optymizmu w pierwszych fragmentach meczu.
Sprawdź szczegóły meczu Vikingur - Djurgarden

Szwedzi zbyt często tracili piłkę na swojej połowie, a penetracja tercji defensywnej Islandczyków kompletnie im nie szła. Szwedzki zespół mecz zaczął – dosłownie – pod wiatr, co podnosiło poziom trudności, zresztą nie tylko przyjezdnym. Widać to było po uderzeniach Vikingura (choćby Danijela Djuricia z wolnego), gdy piłka dostawała noszenia i szła poza boisko. Efektem była rozczarowująca pierwsza połowa, w której nie udało się otworzyć boiska.
Choć po przerwie dodatkowo się rozpadało, to grający z wiatrem piłkarze Djurgarden ruszyli z kopyta i zaczęli tworzyć groźne sytuacje jedna za drugą. Już po pięciu minutach Gustav Wikheim doszedł do strzału i obił poprzeczkę Vikingura, by chwilę później wypuścić Hummeta, który z kolei trafił w spojenie. Islandczycy musieli zareagować, ale brakowało im argumentów. Przegrana walka o piłkę na prawej obronie skończyła się rozegraniem na lewą flankę przez Nguena, a tam 19-letni Keita Kosugi zaliczył fantastycznego gola w 62. minucie.
Po otwarciu wyniku Szwedzi kontynuowali ataki i opłaciło się: w 65. minucie Tokmac Nguen odegrał do Hummeta, ten przed bramką znalazł Wikheima, który z bliska podciął piłkę nad bramkarzem Islandczyków na 2:0.
Vikingur musiał ruszyć do atkaku, a Arnar Gunnlaugsson sięgnął po Nikolaja Hansena i Ariego Sigurpalssona. Ten drugi potrzebował zaledwie sześciu minut na zapewnienie swojej drużynie gola kontaktowego w 72. minucie. Vikingur ruszył, a moment później z pomocą przyszedł nieodpowiedzialny Tenho, który zarobił dwie żółte kartki w parę minut i osłabił Djurgarden na kwadrans przed końcem.
Gospodarze próbowali to wykorzystać, ale sami znaleźli się w trudnej sytuacji, gdy Thrandarson musiał zejść z kontuzją w 83. minucie. Moment później mecz mógł zostać rozstrzygnięty, bowiem na lewym krańcu pola karnego decyzję o strzale podjął Tobias Gulliksen. Huknął w słupek! Hummet znalazł się jeszcze sam na sam z bramkarzem, a Ingvar Jonsson wygrał ten pojedynek. Gulliksen i Hummet zesszli następnie, by bronić prowadzenia 2:1. Nawet pięć minut doliczonego czasu nie pomogło Vikingurowi - ostatni strzał po rzucie wolnym skończył na górnej siatce bramki Szwedów.
