Celje przywitało Jagiellonię Białystok wielogodzinnym deszczem i zrytym boiskiem, które zwiastowały ciężką przeprawę. Na Stadionie Z’dezele nikomu nie jest łatwo i Celje zamierzało poprawić swój dorobek punktowy kosztem mistrzów Polski.
Sprawdź szczegóły meczu Celje – Jagiellonia

Jaga musiała stracić gola, by się obudzić
Obie drużyny próbowały rozpocząć mecz i w niewiele ponad 90 sekund oglądaliśmy najpierw nieudane nożyce Pululu, a następnie niecelny strzał głową gospodarzy. Trener Siemieniec spodziewał się wysokiej intensywności i agresywnej gry Słoweńców, ale Duma Podlasia nie zdołała w pełni się na to przygotować. Już w 7. minucie kolejny rzut rożny Celje zakończył się prowadzeniem po wciśniętym za linię golu Davida Zeca.
Okazja na odpowiedź pojawiła się w 10. minucie, kiedy Churlinov huknął zza pola karnego w słupek, moment po nim doskonałej okazji nie wykorzystał Jesus Imaz, a to grzech trudny do wybaczenia, gdy Duma Podlasia rzadko była w stanie zagrozić rywalom. Otwierające pół godziny należało bez wątpienia do gospodarzy. W 15. minucie wypuszczony świetnie Aljosa Matko przegrał wyścig jeden na jeden z Abramowiczem, który ponownie zatrzymał go z paru metrów w 20. minucie, moment wcześniej broniąc strzał z dystansu Ivana Brnicia.
Mistrzowie Słowenii imponowali zwłaszcza błyskawicznym przenoszeniem gry na połowę Jagi, dlatego koncentracji nie można było tracić ani na chwilę. To dotyczyło również miejscowych, którzy ratowali się wybiciem z linii, gdy Churlinov podciął piłkę nad interweniującym Stubljarem. U wejścia w ostatni kwadrans pierwszej połowy kolejny rajd Jagi dał w końcu przełamanie. Diaby-Fadiga padł faulowany przez Nemanicia i sędzia nie miał wątpliwości: karny. Pululu podszedł, ale strzelił wprost w rękawice Stubljara. Ten wypluł jednak piłkę wprost pod nogi napastnika i dał mu drugą szansę. Wykorzystał!
Gra wyraźnie się wyrównała, choć przed przerwą bliżej kolejnej bramki wydawało się Celje, gdy w 38. minucie Kvesić nie wykorzystał sytuacyjnego uderzenia. W ostatnich sekundach przed gwizdkiem Tamar Svetlin nie mógł odżałować, że nie przyjął lepiej piłki przed bramką, zszedł do szatni z niedosytem.
Szaleństwo zaczęło się w drugiej połowie
Wydawało się, że Duma Podlasia najgorszy moment ma za sobą i wróci dalej walczyć o zwycięstwo, tymczasem obraz gry po przerwie przypominał najgorsze chwile Jagiellonii z pierwszej części. Kompletny chaos w polu karnym najpierw kończył się bohaterskim wybiciem piłki ze światła bramki przez Diegueza, ale w 54. minucie Hiszpan był już wściekły na kolegów, ponieważ Juanjo Nieto przywrócił przewagę Celje.
Adrian Siemieniec posłał Kristoffera Hansena do walki, lecz nie zmieniło to obrazu gry: mistrzowie Słowenii uporczywie naciskali, walczyli o każdą piłkę, a przyjezdni mieli poważny problem z wyjściem z własnej połowy. Kubickiego zastąpił więc Nene, ale wkrótce zapachniało rzutem karnym dla gospodarzy. Dieguez i Matko walczyli w polu karnym, ale arbiter Allard Lindhout kazał Słoweńcowi wstawać. Stadion był oburzony, a wkrótce musiał przełknąć jeszcze większy cios. Oto pierwszy celny strzał Dumy Podlasia po przerwie dał ponownie remis. To Jesus Imaz fantastycznym uderzeniem pokonał Stubljara.
Rozochocił się Hiszpan i chwilę później szukał drugiego gola, zatrzymał go gwizdek sędziego – faulował w ataku. Moment po nim prawe skrzydło otworzyło drogę Pululu, który ustrzelił z ostrego kąta tylko boczną siatkę. Następnego gola powinien był strzelić Matko, gdy przed pustą bramką dał się pokonać obrońcy. Zemściła się ta sytuacja, w 78. minucie Kristoffer Hansen utrzymał się z piłką w polu karnym rywali i oddał lekki strzał, za to jakże celny.
Pierwsze w meczu prowadzenie Dumy Podlasia okazało się nader wątłe, gospodarze ruszyli ratować wynik ze znaną już boleśnie dobrze determinacją i z pomocą przyszła im niefortunna próba ratowania Abramowicza przez Diegueza, który zamiast tego pokonał swojego golkipera na 10 minut przed końcem, po raz trzeci dając remis.
Ostatnie minuty mogły przyprawić co delikatniejszych kibiców o palpitacje, bowiem kolejne ataki Celje powinny były skończyć się bramką, tymczasem zawsze ktoś z zawodników Jagi był w stanie wybić. Z kolei w 92. minucie Nene był o centymetry od zwycięskiej bramki, gdy odnalazł się przed bramką i trochę za bardzo „odkręcił” strzał. Na sekundy przed końcem Celje ratowało się wybiciem w swoim polu karnym, na więcej sędzia nia pozwolił!
