Obrońca Lecha Michał Gurgul i jego koledzy, mimo wysokiego zwycięstwa nad Rapidem Wiedeń (4:1) w Lidze Konferencji, tonowali po spotkaniu hurraoptymistyczne nastroje. "To nie jest jakieś zaskoczenie, my tak chcemy grać" – przyznał 19-letni piłkarz.
"Kolejorz” udanie i efektownie rozpoczął fazę zasadniczą Ligi Konferencji. Wydawało się, że Rapid, z budżetem - według portalu Transfermarkt - o blisko 10 mln euro wyższym niż mistrz Polski, będzie bardziej wymagającym rywalem. Tymczasem poznaniacy rozbili wręcz lidera austriackiej Bundesligi, będąc momentami zespołem o klasę lepszym.
"W fantastyczny sposób zaczęliśmy naszą przygodę z Ligą Konferencji. Bardzo cieszy nas liczba strzelonych bramek i trzy punkty, oby tak dalej" – powiedział po meczu Gurgul.
Podopieczni duńskiego trenera Nielsa Frederiksena byli chwaleni szczególnie za pierwszą połowę, po której wygrywali już 3:0. Mogli prowadzić jeszcze wyżej, bowiem Mikael Ishak nie wykorzystał rzutu karnego, a potem trafił też w słupek. Po 45 minutach kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, bo tak grającego Lecha dawno nie widzieli.
"To nie było dla nas jakieś zaskoczenie. My po prostu chcemy tak grać" – tłumaczył Gurgul, który dodał, że kluczem do sukcesu było wygrywanie pojedynków i dobra realizacja założeń taktycznych.
"W przerwie w szatni nie było jakiejś euforii. Powiedzieliśmy sobie, że mamy dobry wynik, ale nie możemy na tym poprzestać. Z realizacją założeń w drugiej połowie było może trochę gorzej, ale i tak kontrolowaliśmy spotkanie" – podkreślił lewy obrońca Lecha.
Wygrywając z wiedeńczykami Lech uczynił duży krok w drodze do awansu do kolejnej rundy LK. W kolejnym meczu 23 października na Gibraltarze zmierzy się z Lincoln Red Imps FC i będzie zdecydowanym faworytem tego starcia. Piłkarze z Gibraltaru na inaugurację ulegli Zrinjskiemu Mostar aż 0:5. Przed rokiem siedem punktów dawało przepustkę do gry w barażach o awans do 1/8 finału, w których wezmą w niej udział zespoły z miejsc 9-24 po fazie ligowej.
Lechici nie mają czasu na świętowanie zwycięstwa ani na regenerację. Już w sobotę udadzą się do Katowic, gdzie dzień później zmierzą się w ligowym meczu z z GKS (godz. 17.30). Nie wystąpi w nim jeden z bohaterów czwartkowego spotkania Luis Palma, który zdobył bramkę i zanotował dwie asysty. Honduranin musi pauzować za czerwoną kartkę, którą otrzymał w Częstochowie w starciu z Rakowem.