Duma Podlasia była nieznacznym faworytem przed pierwszym spotkaniem z Cercle Brugge. Nic dziwnego, Belgowie są w kryzysie, nie potrafili wygrać żadnego z sześciu ostatnich meczów, a od grudnia nie zdobyli więcej niż jednego gola z żadnym rywalem. Niemniej, to wciąż drużyna, która odniosła rekordowe zwycięstwo nad Wisłą Kraków zanim… odnotowała kompromitującą porażkę z drugoligowcem u siebie.
Sprawdź szczegóły meczu Jagiellonia – Cercle

Nieskuteczni przed przerwą
Kto spodziewał się ataków Jagiellonii od pierwszych minut, pewnie był usatysfakcjonowany, gdy Jesus Imaz miał pierwszą setkę już po minucie. Tyle że nie wykorzystał jej i ten brak skutecznego wykończenia powtarzał się w ekipie mistrzów Polski przez całą pierwszą połowę. Zanim udało się stworzyć kolejną groźną sytuację, Norbert Wojtuszek musiał zejść z kontuzją, co martwi w kontekście najbliższych meczów.
Cercle długo nie miało konkretnego pomysłu na Jagę i choć w pierwszych 45 minutach obie drużyny miały niemal identyczne statystyki, to zdecydowanie lepiej grała Duma Podlasia. W 20. minucie Churlinov świetnie ruszył na bramkę, lecz wdał się w niepotrzebny drybling. Była też próba Kubickiego z dystansu, Miki Villar przegrał o centymetry walkę o piłkę z bramkarzem Cercle, a tuż po półgodzinie potężne uderzenie Imaza było zbyt blisko środka bramki, by zaskoczyć Maxime’a Delanghe. Po rozegraniu wolnego w 39. minucie Skrzypczak posłał strzał z woleja nad spojeniem i jeszcze w 45. minucie kotłowało się pod bramką Cercle. Rywale równie dobrych sytuacji nie mieli, a gdy Abramowicz wydawał się zagrożony, zareagował wzorowo.
Czerwień, karny i... koncert Jagi
Perrin w obronie Cercle nie radził sobie z Pululu do przerwy, więc z szatni nie wrócił. Zmieniający go Christiaan Ravych mógł okazać się koniem trojańskim, ponieważ już w 46. minucie głową prawie zaliczył asystę przy bramce dla Jagiellonii. To on dograł do Mikiego Villara, tyle że ten trafił jedynie w najdelikatniejszą część ciała Delanghe.
Jeszcze Churlinov uderzył z wolnego nad poprzeczką zanim Cercle wyczuło swój moment. Goście przeprowadzili parę co najmniej niepokojących ataków. W pierwszym z nich Felipe Augusto był bardzo bliski gola, ale asekuracja Skrzypczaka przed bramką pomogła mu spudłować z bliska. Gdy Belgowie szukali następnej okazji, Abu Francis zarobił drugą żółtą kartkę za faul na Imazie, osłabiając Cercle.
Trudno o lepsze okoliczności do objęcia prowadzenia, a jednak te pojawiły się chwilę później. Po świetnym, ofiarnie zatrzymywanym ataku Jagiellonii Malamine Efekele zatrzymał strzał ręką i sędzia nie miał wątpliwości. Kubicki wziął piłkę, ale oddał ją Afimico Pululu. Angolczyk wybrał swoje prawo, Delanghe swoje i trybuny eksplodowały radością w 69. minucie.
Kiedy fatalny błąd przyjęcia Enzo Ebosse wypuścił Felipe Augusto na bramkę, serca w Białymstoku zabiły mocniej. Na szczęście Brazylijczyk był bardzo zmęczony i strzelił słabo. Za to dwie minuty później atak Jagi skończył się uderzeniem po ziemi Tarasa Romanczuka zza pola karnego. Delanghe pewnie by to obronił, ale rykoszet zmienił kierunek piłki i dał drugiego gola Jadze.
Cercle miało ewidentnie dość, tyle że Duma Podlasia nie zamierzała się zatrzymać. Zaledwie trzy minuty po trafieniu Romanczuka Afimico Pululu zaliczył cudowne trafienie przewrotką, przy którym bramkarz z Brugii mógł tylko klaskać, bo bronić nie miał szans.
Przyjezdni podjęli jeszcze ostatnie wysiłki i zaczęli szukać gola ratującego bilans przed rewanżem, wybijając Jagiellonii z głowy podwyższenie dorobku. Mistrzowie Polski dojechali jednak do końca bez straty gola, Sławomir Abramowicz jeszcze w 94. minucie zatrzymał ostatni strzał Cercle. Za to Tomas Silva znalazł jeszcze kilka sekund na swoją próbę - obił słupek na zamknięcie meczu!
