Po zwycięstwie 3:1 na wyjeździe, Jagiellonia Białystok teoretycznie nie musiała walczyć o zwycięstwo w rewanżu. Trener Adrian Siemieniec przekonywał jednak, że zamierza przygotować swoich zawodników na próbę powrotu rywali z serbskiej Backiej Topoli.
Sprawdź szczegóły meczu Jagiellonia – Backa Topola

Niezły start Jagi i wyrównanie
Przed tygodniem Duma Podlasia wyglądała bardzo chwiejnie w pierwszych fragmentach spotkania, a na jej tle przekonująca i agresywna gra Serbów robiła świetne wrażenie. Tym razem Backa Topola również usiłowała grać swoje od pierwszych minut, ale mistrzowie Polski byli znacznie pewniejsi. Nie wystrzegali się błędów, za to udało im się szybko zadać cios przyjezdnym. Już po siedmiu minutach Jesus Imaz wypuścił Kristoffera Hansena przed bramkę, a ten na chłodno pokonał Veljko Ilicia zza pola karnego.
Mimo murawy utrudniającej płynną grę Duma Podlasia wyglądała co najmniej nieźle i jeszcze przed kwadransem kibice byli przekonani, że musi wpaść drugi gol. W jednej akcji dwiema świetnymi paradami popisał się Veljko Ilić. Choć, gdyby został pokonany, pewnie nie byłoby bramki – wprowadzający piłkę w pole karne Imaz mógł być na spalonym.
Brak gola bolał tym bardziej, że chwilę później swoje konto otworzyli przyjezdni. Wrzutka Ivana Milosavljevicia znalazła głowę Marko Lazeticia na wprost bramki, a że nie miał należytej asekuracji, bez problemu skierował piłkę poza zasięgiem Sławomira Abramowicza.
Kolejne minuty były dalekie od efektownych w wykonaniu obu drużyn, zwłaszcza brutalna gra Backiej Topoli dawała się we znaki Jadze i rwała grę. Gdyby skończyło się na wrażeniach estetycznych, nie byłoby problemu. Niestety, jedno z wielu bezpardonowych wejść Aleksy Pejicia skończyło się kontuzją Michala Sacka, który nie był w stanie dotrwać do przerwy.
Rozgrywany na sporym mrozie mecz długo nie mógł podnieść swojej temperatury po przerwie. Pierwsze 20 minut upłynęło bez klarownych sytuacji po którejkolwiek ze stron. Serbowie szukali drogi do bramki Abramowicza bez żadnego skutku, z kolei szybkie przejścia Jagi rozbijały się za szybko i dwa oddane w tym okresie uderzenia nie zagroziły Iliciowi. Za to na 20 minut przed końcem świetna trójkowa szarża gospodarzy skończyła się strzałem nieupilnowanego Jesusa Imaza z 15 metrów. Przymierzył idealnie, piłka obiła dalszy słupek i weszła do siatki.
I nie było to ostatnie słowo Dumy Podlasia. Wprowadzony chwilę po drugim golu Darko Churlinov był ostatnim piłkarzem Jagi w akcji na kwadrans przed końcem. Nie można jednak powiedzieć, że był strzelcem, ponieważ jego uderzenie z lewej strony pola karnego skończyło się niefortunnym wpakowaniem piłki do własnej bramki przez Viktora Radojevicia.
Mając tak komfortową przewagę Adrian Siemieniec dał odpocząć kluczowym zawodnikom. Przyjezdni szukali choćby drugiego gola jeszcze w doliczonym czasie, ale i w ich drużynie najlepsi byli już oszczędzani. Serbowie myślami byli już przy lidze, a Jagiellonia przy piątkowym losowaniu 1/8 finału, w którym może trafić na Cercle Brugge lub Legię Warszawa!
