Choć z Hiszpanii wrócili z bagażem dwóch bramek, a zaraz potem czekał ich ciężki test w Warszawie, to piłkarze Jagiellonii byli w czwartek gotowi zostawić serce na murawie. Gdyby ktoś wymagał motywacji, to tętniący od pierwszych sekund stadion powitał ich oprawą z hasłem "Never give up!!!", zachęcając do walki o odwrócenie wyniku.
Sprawdź szczegóły meczu Jagiellonia – Betis

Świetny start i prawie idealny finał pierwszej połowy
Motywacja była na najwyższym poziomie, co po raptem kilku sekundach widać było na boisku. Po błyskawicznej akcji wrzutkę strzałem głową kończył Jarosław Kubicki, niestety poza światło bramki. Choć Verdiblancos wyszli na murawę mistrzów Polski bardzo mocnym składem, nie mogli stworzyć zagrożenia w pierwszych fragmentach. Nie zamierzali zresztą forsować tempa, pragmatycznie godzili się na tempo dyktowane przez Dumę Podlasia.
Abramowicz bronił dwukrotnie, ale nie był zagrożony, za to po 20 minutach sporo strachu najadł się jego vis-a-vis. Wojtuszek puścił prawą stroną Darko Czurlinowa, który posłał świetną piłkę przed bramkę. Centymetrów brakło tylko Kristofferowi Hansenowi, by wpakować piłkę do siatki na dalszym słupku, gdzie zderzył się z Francisco Vieitesem. Gospodarze chcieli pójść za ciosem, ale z rytmu wybiła ich na chwilę kontuzja Ricardo Rodrigueza, którego w 25. minucie zmienił Romain Perraud.
Upływająca w rytmie narzuconym przez gospodarzy pierwsza połowa nie skończyła się szczęśliwie dla gospodarzy, choć nie było mowy o powtórce koszmarnego scenariusza z Sewilli. Tym razem Duma Podlasia weszła w doliczony czas fantastycznym trafieniem Kristoffera Hansena głową. Stadion cieszył się kilkadziesiąt sekund, ale na ekranach jasne było już, że w akcji prowadzonej lewą stroną doszło do spalonego.
Walka do samego końca
Wejście w drugą część meczu mogło dodatkowo zepsuć nastroje białostoczanom, ponieważ Betis zaczął okazale i przez 10 minut zanosiło się na zmianę dynamiki. Te obawy rozwiała szybka gra Jagi, która szczególnie w 63. minucie powinna była przynieść lepsze efekty. Z piłką pod linię końcową wszedł Afimico Pululu, dograł do środka, ale Jesus Imaz nie zdołał dobrze strzelić. Piłka tańczyła jeszcze w polu karnym, ale dwie kolejne próby Hiszpanie wyblokowali, oddalając zagrożenie.
W ostatni kwadrans obie drużyny weszły bez celnego uderzenia w drugiej połowie, a gdy to w końcu się pojawiło, rozstrzygnęło losy dwumeczu. W 78. minucie krótki moment rozprężenia w defensywie mistrzów Polski skończył się dograniem Aitora Rubiala do doskonale wchodzącego w wolną przestrzeń Cedrica Bakambu, który huknął pod samą poprzeczkę.
Doping na moment przycichł i przebili się nawet przyjezdni, ale ten stan nie utrzymał się długo. Osobiście dopilnował tego Darko Czurlinow, do końca walcząc o piłkę w polu karnym rywala. Nie dość, że sam ją odebrał, to jeszcze zza obrońców znalazł dalszy słupek i dał wyrównanie w 81. minucie.
Doping na moment przycichł i przebili się nawet przyjezdni, ale ten stan nie utrzymał się długo. Osobiście dopilnował tego Darko Czurlinow, do końca walcząc o piłkę w polu karnym rywala. Nie dość, że ją odebrał, to jeszcze zza obrońców znalazł dalszy słupek i dał wyrównanie w 81. minucie. Poziom emocji szedł już tylko do góry, gdy w 85. minucie Bakambu ułożył piłkę na 11. metrze po decyzji sędziego. VAR jednak przywołał Clementa Turpina do ekranu, a ten uniewinnił Tomasa Costę Silvę.
Trzeba powiedzieć otwarcie: to Betis był w ostatnich minutach bliżej zwycięskiego gola, ale obie drużyny zostawiły na boisku wszystko, walcząc do upływu 94. minut. Awansu do półfinału nie ma, ale remis Jagi ma swoją wagę. Jak wylicza Jan Sikorski, ten wynik pozwolił w rankingu UEFA wyprzedzić rywali z Holandii i Bałkanów, zwiększając szansę na rozstawienie latem w Lidze Konferencji.
