Przedstawiciele PKO BP Ekstraklasy udanie rozpoczęli zmagania w fazie ligowej LK, gdyż na inaugurację trzy drużyny odniosły zwycięstwa, a porażki doznała tylko Legia.
I właśnie w warszawskim klubie jest najbardziej gorąca atmosfera w ostatnich dniach. Na spotkanie z tureckim Samsunsporem trzy tygodnie temu trener Edward Iordanescu wystawił całkiem inną jedenastkę niż w lidze i można zaryzykować stwierdzenie, że od tego momentu zaczęły się kłopoty. Porażka w Lidze Konferencji, następnie - już we "flagowym” składzie - 1:3 w Zabrzu z Górnikiem oraz powtórzenie tego wyniku w niedzielę w Lubinie z Zagłębiem sprawiły, że krytyka rumuńskiego szkoleniowca przybrała na sile i jego dalsza praca przy Łazienkowskiej stoi pod dużym znakiem zapytania.
W poniedziałek nie zapadła decyzja o jego zwolnieniu, choć sam Iordanescu - według medialnych spekulacji - miał być gotowy przystać na rozwiązanie umowy. Na razie Rumun pracuje i przygotowuje drużynę do potyczki w Lidze Konferencji.
A w czwartek o przełamanie złej passy nie będzie łatwo, gdyż Szachtar to jedna z bardziej renomowanych drużyn wśród uczestników LK. To 15-krotny mistrz Ukrainy i 13-krotny wicemistrz tego kraju oraz triumfator ostatniej edycji Pucharu UEFA w 2009 roku, który później został zastąpiony przez Ligę Europy. I właśnie w tych rozgrywkach rozpoczął międzynarodową przygodę w tym sezonie, ale odpadł w 3. rundzie kwalifikacji z Panathinaikosem Ateny, a później dostał się do Ligi Konferencji.
Zespół tureckiego trenera Ardy Turana na inaugurację fazy ligowej pokonał na wyjeździe szkocki Aberdeen 3:2.
Ze względów politycznych ekipa z Doniecka od 2014 roku, kiedy rozpoczęła się rosyjska agresja, nie może rozgrywać swoich spotkań na własnym stadionie. W dodatku okazały obiekt, zbudowany przed mistrzostwami Europy 2012, których Ukraina była współgospodarzem wraz z Polską, został zniszczony wskutek działań zbrojnych Rosji.
Przez kilka lat Szachtar rozgrywał mecze ligowe i pucharowe w innych regionach Ukrainy - w Kijowie, Charkowie czy Lwowie. Ale od wybuchu pełnoskalowej wojny w lutym 2022 musi korzystać z zagranicznych aren. W sezonie 2022/23 w Lidze Mistrzów podejmował rywali na stadionie Legii Warszawa, później przeniósł się do Niemiec i grał w Hamburgu oraz Gelsenkirchen, a teraz wybór padł na Kraków i Stadion Miejski im. Henryka Reymana, na którym na co dzień występuje pierwszoligowa Wisła.
"Cieszymy się z powrotu do Polski, gdzie mamy pozytywne doświadczenia z organizacji meczów Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Wybór Krakowa nie był przypadkowy – to dla nas dogodne miejsce pod względem logistycznym, a co najważniejsze – miasto, które kocha piłkę nożną. W Polsce przebywa wielu Ukraińców, dlatego liczymy na ich mocne wsparcie i energię" - zaznaczył przed początkiem europejskiej kampanii dyrektor generalny Szachtara, Serhij Pałkin.
Z Szachtarem Legia rywalizowała już prawie dwie dekady temu w kwalifikacjach Champions League 2026/07 - w Doniecku było 0:1, a w Warszawie 2:3. Prawie 10 lat później w Lidze Europy warszawski zespół odniósł natomiast cztery zwycięstwa nad ukraińskimi przeciwnikami - po dwa z Metalistem Charków i Zorią Ługańsk.
Trudne zadanie czeka też w czwartek Jagiellonię, która we Francji zmierzy się RC Strasbourg.
Ekipa trenera Adriana Siemieńca jest bez wątpienia w najlepszej dyspozycji spośród polskich pucharowiczów. Jej licznik występów bez porażki we wszystkich rozgrywkach wskazuje już 17. Jedynej w tym sezonie doznała na inaugurację ekstraklasy z Bruk-Bet Termalicą i to aż 0:4. Później nie znalazł się mocny na białostoczan, którzy po letnich zawirowaniach kadrowych szybko odnaleźli właściwy rytm, co zaowocowało drugim z rzędu awansem do fazy głównej LK i prowadzeniem w tabeli polskiej ligi.
Teraz jednak poprzeczka powędruje w górę, gdyż Strasbourg spisuje się ostatnio nad wyraz dobrze. Drużyna, do której latem z Legii trafił Maxi Oyedele (zaliczył jedynie 23 minuty w spotkaniu eliminacji LK z Broendby IF), jest trzecia we francuskiej Ligue 1, a w piątek potrafiła zremisować na boisku mistrza i triumfatora LM - Paris Saint-Germain 3:3.
Francuski klub jest powiązany kapitałowo z konsorcjum, do którego należy Chelsea Londyn. Stąd m.in. obecność w składzie doświadczonego Bena Chilwella, 21-krotnego reprezentanta Anglii i jeszcze dwóch mniej znanych jego rodaków, jak również Irlandczyka z przeszłością w Premier League - Andrew Omobamidelego. A za wyniki odpowiada utalentowany angielski szkoleniowiec Liam Rosenior.
Najlepszym strzelcem zespołu jest Argentyńczyk Joaquin Panichelli, który jednak w LK bywa oszczędzany, a w środku pola coraz ważniejszą rolę ma odgrywać pozyskany z angielskiego Brightonu Paragwajczyk Julio Enciso. Ciekawą jest także postacią starszy brat znanego z występów w PSG Desire Doue - Guela, który zdecydował się na grę w reprezentacji kraju pochodzenia rodziców, czyli Wybrzeża Kości Słoniowej.
Na inaugurację LK drużyna ze Strasburga wygrała w Bratysławie ze Slovanem 2:1.
O powiększenie punktowego dorobku nie będzie też łatwo Rakowowi, który w Ołomuńcu zagra z piątą w tabeli ligi czeskiej Sigmą. Będzie to jedna z dwóch "delegacji” częstochowskiego zespołu do tego kraju, gdyż 6 listopada zmierzy się w Pradze ze Spartą.
A Czechy nie kojarzą się dobrze piłkarzom trenera Marka Papszuna, bo w 2022 roku stołeczna Slavia zabrała im awans do fazy grupowej Ligi Europy, zdobywając decydującą bramkę w doliczonym czasie dogrywki w praskim rewanżu dwumeczu.
"Medaliki” w ekstraklasie są w jeszcze gorszej sytuacji niż Legia, bo mają punkt mniej i plasują się na 11. pozycji. W sobotę - także w opinii swojego szkoleniowca - zasłużenie przegrały z Cracovią 0:2, a do tego ułatwili rywalom zadanie swoją postawą.
"Jestem rozczarowany naszą postawą z piłką. Stać nas na lepszą grę, co już pokazywaliśmy. Brakowało nam pewności i zdecydowania w działaniach. Mieliśmy bardzo mało wejść w pole karne, oddaliśmy mało strzałów. Właściwie stworzyliśmy sobie pół szansy" - analizował Papszun.
Tymczasem Sigma jedynej porażki w ostatnim czasie doznała z Fiorentiną (0:2) w 1. kolejce Ligi Konferencji.
Teoretycznie najłatwiejsze zadanie czeka w czwartek poznańskiego Lecha, który na Gibraltarze spotka się z 29-krotnym mistrzem tego kraju - Lincoln Red Imps. Zespół ten drugi w historii udział w fazie zasadniczej LK (sześć porażek w grupie w edycji 2021/22) zaczął od porażki 0:5 ze Zrinjskim Mostar. Z kolei "Kolejorz” pokonał efektownie Rapid Wiedeń 4:1.
Przestrogą dla poznańskiej ekipy niech będzie jednak mecz z 11 lipca 2019, kiedy na Gibraltarze nie potrafiła wygrać Legia, która zremisowała 0:0 z Europa FC w kwalifikacjach Ligi Europy.
Liga Konferencji to trzeci szczebel rozgrywek UEFA pod względem prestiżu i nagród, po Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Obecna edycja jest dopiero piątą w historii, a drugą z fazą ligową, w której rywalizuje 36 drużyn. Każda z nich zagra z sześcioma rywalami - po trzy razy u siebie i na wyjeździe. Osiem najlepszych ekip ze wspólnej tabeli awansuje bezpośrednio do 1/8 finału, a zespoły, które zajmą miejsca od 9 do 24 utworzą osiem par barażowych o awans do tej fazy. Drużyny z lokat 25-36 zostaną wyeliminowane.
Polska jest jedynym krajem, który wprowadził cztery drużyny do Ligi Konferencji. Nikt inny nie ma w fazie ligowej LK nawet trzech przedstawicieli. Natomiast po dwóch: Cypr, Czechy, Irlandia i Ukraina.
Liga Konferencji jest też świetną okazją m.in. do zbierania punktów rankingowych. Głównie dzięki postawie Legii i Jagiellonii, które dotarły w poprzedniej edycji do ćwierćfinału LK, w sezonie 2026/27 w europejskich pucharach wystąpi po raz pierwszy pięć polskich zespołów, w tym dwa w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.
Udane występy polskich klubów w bieżących rozgrywkach mogą przynieść kolejne bardzo wymierne efekty, m.in. w postaci późniejszego przystąpienia do rozgrywek, a zatem skrócenia drogi faz zasadniczych, ale także finansowe. Już za sam udział w fazie ligowej UEFA wypłaci każdemu po 3,17 mln euro. Na 400 tys. wyceniła każde zwycięstwo w tej rundzie, a później będzie nagradzać za kolejne awanse. W poprzednim sezonie tylko z tytułu premii za wyniki polscy ćwierćfinaliści zainkasowali po prawie dziewięć milionów euro.