Raków Częstochowa w czołówce tabeli po trzecim zwycięstwie w Lidze Konferencji

Zaktualizowany
Raków Częstochowa w czołówce tabeli po tzecim zwycięstwie w Lidze Konferencji
Raków Częstochowa w czołówce tabeli po tzecim zwycięstwie w Lidze KonferencjiPressFocus / ddp USA / Profimedia

Marek Papszun zrobił swoje: Raków Częstochowa z wyrachowaniem ograł Zrinjskiego Mostar po bramce Jonatana Brauta Brunesa. Mogło być bardziej okazale, jednak nie ma tego złego: Medaliki wskakują na trzecie miejsce w tabeli Ligi Konferencji po trzecim zwycięstwie w pięciu meczach!

W Sosnowcu Raków zaczął w sposób, do którego przyzwyczaił kibiców: bez przesadnych szarż, ale stopniowo budując przewagę. Nieoczekiwanie to Zrinjski doszedł do pierwszej groźnej okazji, gdy Nemanja Bilbija posłał piłkę tuż nad poprzeczką. 

Sprawdź szczegóły meczu Raków – Zrinjski

Goście ożywili się po tym strzale i choć mieli piłkę rzadziej, to tylko oni dochodzili do jakichkolwiek kolejnych sytuacji. W 20. minucie celnie uderzał Mikić, ale Zych wyłapał to bez problemów. Medaliki rozbudziły się dopiero po półgodzinie, gdy Jonatan Brunes pierwszą groźną akcję zwieńczył strzałem do siatki. Arbitrzy ukrócili radość fanów, nieznaczny spalony unieważnił gola. 

Raków przejął jednak inicjatywę zdecydowanie, a w 39. minucie Lamine Diaby-Fadiga głową testował refleks Karacicia, który przeniósł piłkę nad poprzeczką po rzucie wolnym. Rywale otrzymali szansę na ripostę w końcówce, gdy szczęśliwy przechwyt Mamicia na lewej flance pozwolił mu na rajd i mocne uderzenie pod bliższy słupek. 

Zych bronił, ale z rzutu rożnego dla gości wyszedł atak Rakowa, w którym Michael Ameyaw wywalczył rzut rożny. Gol z niego nie padł, ale jeden z rywali zagrał piłkę ręką w polu karnym i sędzia po wizycie przy monitorze przyznał rację: karny! Jonatan Braut Brunes wpakował piłkę nisko przy słupku, więc dobry wybór kierunku nie uratował bramkarza.

Druga odsłona zaczęła się nieźle dla gospodarzy, których prowadzenie powinien był podwoić Brunes: Norweg dostał piłkę na 10. metrze i posłał nad poprzeczką w 54. minucie. To mogło się zemścić, gdyby Bilbija umiał strzelić w inne miejsce niż rękawice dobrze ustawionego Zycha. 

Za to w 65. minucie niektórzy już fetowali bramkę po uderzeniu Diaby-Fadigi. Nic dziwnego, uderzył tak, że piłka od ręki Karacicia poszła w słupek, a następnie wróciła na boisko i od nogi golkipera leniwie wytoczyła się po zewnętrznej stronie słupka. Odpowiedź Zrinjskiego? Na szczęście była przewidywalna: Bilbija w ręce Zycha.

Przyjezdni ofiarnie wwalczyli do samego końca, pressując mimo opadania z sił i chcąc ograbić gospodarzy z piłki. Raków zarządzał nią dobrze i prowadził kolejne ataki z głową, by nie oddać inicjatywy zdesperowanym gościom. Pod koniec doliczonego czasu Imad Rondić mógł tylko odetchnąć, że był spalony, bo zmarnował genialną kontrę na zamknięcie meczu.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen