Gospodarze spotkania rozgrywanego na stadionie w Poznaniu dobrze wiedzieli, że wciąż mają swoim kibicom sporo do udowodnienia. Nie może zatem dziwić, że nie zamierzali tracić czasu i przy akompaniamencie głośnego dopingu kibiców, którzy zjawili się na trybunach mimo mroźnej aury, od razu ruszyli do ataku.
O ile przedostanie się w okolice pola karnego gości nie było większym problemem, to już przebicie się przez szczelną defensywę okazywało się większym wyzwaniem. Sporą aktywnością jak zwykle wykazywał się Luis Palma, jednak zarówno jego strzał, jak i uderzenie Mikaela Ishaka przeleciały nad poprzeczką. W bramkę z dystansu trafił za to Antoni Kozubal, ale Karlo Letica nie dał się zaskoczyć.
W końcu inicjatywę przejęła drużyna ze Szwajcarii, głównie przeprowadzając dynamiczne akcje skrzydłami. Pod koniec pierwszej połowy w świetnej sytuacji znalazł się Nicky Beloko, ale w porę zdołał zainterweniować Wojciech Mońka. Refleksem popisał się także Bartosz Mrozek, który odbił strzał Albana Ajdiniego zmierzający tuż obok słupka.

Na drugą odsłonę meczu podopieczni Petera Zeidlera wyszli podwójnie zmotywowani, spychając drużynę "Kolejorza" do głębokiej defensywy. Zawodnicy Nielsa Frederiksena wytrzymali jednak ten napór i w 67. minucie to oni objęli prowadzenie. Po składnej akcji zespołu przeprowadzonej prawą stroną piłkę w pole karne idealnie wyłożył Filip Jagiełło, a wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Taofeek Ismaheel zdobył swoją drugą bramkę w tym sezonie Ligi Konferencji. Trafienie napastnika z Nigerii oznaczało, że Lech strzelił w tych rozrywkach już 3 gole dzięki rezerwowym, żadna inna drużyna nie może pochwalić się taką statystyką.
Przeciwnicy nie mieli już nic do stracenia i do ostatnich sekund szukali szans na wyrównanie, ale na szczęście dla polskiej ekipy razili nieskutecznością. Piłkarze Lecha znów wykorzystali zaangażowanie rywali w ofensywie i w doliczonym czasie gry wyprowadzili kontratak, po którym wynik na 2:0 ustalił inny rezerwowy, Yannick Agnero, wykorzystując podanie Ismaheela. Lech dzięki drugiej wygranej awansował w tabeli ligowej LK.
Raków też zwycięski
W drugim meczu rozgrywanym o tej samej godzinie Raków Częstochowa pokonał niedawnego rywala Lecha, Rapid Wiedeń, aż 4:1. Hat-trickiem w spotkaniu popisał się Lamine Diaby-Fadiga. Co ciekawe powtórzył tym samym wyczyn "Kolejorza", który wygrał wówczas w Poznaniu takim samym wynikiem.
