Starcie dwóch ekip zmagających się z kryzysem w ofensywie lepiej rozpoczęli gospodarze. Podopieczni Inakiego Astiza chcieli odwdzięczyć się kibicom, którzy podobnie jak w przypadku Lecha, mimo chłodnej atmosfery zgotowali swoim ulubieńcom gorący doping.
Od pierwszuch minut na murawie wyróżniał się Wojciech Urbański, który jako pierwszy mocnym strzałem sprawdził umiejętności Petera Vindahla. Po nim szczęścia próbowali także Ermal Krasniqi, wypożyczony do Legii właśnie ze Sparty, a także Rafał Augustyniak. Obu zawodnikom zabrakło jednak precyzji.
"Wojskowi" chcieli wykorzystać dobry moment, ale początkowo nieco stłamszeni rywale także w końcu zaczęli dochodzić do głosu. Wydawało się jednak, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, ale wystarczyła chwila nieuwagi, by goście objęli prowadzenie. Tuż przed końcem pierwszej połowy Angelo Preciado wykorzystał podanie Veljko Birmancevicia i pokonał Kacpra Tobiasza, zdobywając pierwszą bramkę w tej edycji Ligi Konferencji. Jakby problemów było mało, jeszcze przed przerwą boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Antonio Colak. Zastąpił go Mileta Rajović.
Gospodarzom długo niewiele wychodziło także w drugiej połowie. Rywale z Czech umiejętnie blokowali dostęp do własnej bramki, a jednocześnie wciąż częściej operowali piłką. Piłkarze stołecznej drużyny często byli zagubieni, brak pewności we wszelkich zagraniach sprawiał, że wszelkie próby minięcia defensywy były nieskuteczne.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznaczało, że Legia doznała już trzeciej porażki w Lidze Konferencji i ma coraz mniejsze szanse na awans do fazy pucharowej. Z kolei Sparta dzięki drugiemu zwycięstwu awansowała do górnej części tabeli.
