Sigmę z "Kolejorzem" sporo łączy w tej edycji LK. Nie tylko w bezpośrednim starciu powalczą w ostatniej kolejce o udział w fazie pucharowej, ale i obie... przegrały na Gibraltarze po 1:2. Strata punktów z rywalem, który w powszechnej opinii uchodził za outsidera, w końcowym rozrachunku może mieć przykre konsekwencje.
"Jeśli nie wygramy z Lechem, to na długo zapamiętamy porażkę na Gibraltarze. Na razie wciąż możemy żyć marzeniami o awansie. Kto wierzył przed rozpoczęciem rozgrywek, że do ostatniej kolejki będziemy mieć szanse awansu? A my wciąż wszystko mamy we własnych rękach i nogach. Jestem optymistą, ale zmarnowana szansa z Lincoln bardzo mnie denerwuje" – przyznał Janotka.

Sigma w pięciu występach zgromadziła siedem punktów i jest na 22. miejscu w zbiorczej tabeli. Poznaniacy mogą się pochwalić takim samym dorobkiem, ale lepszym bilansem bramek, co sprawia, że zajmuje 20. lokatę i stawia go w korzystniejszej sytuacji przed ostatnią kolejką. Do wiosennej fazy pucharowej awansują 24 zespoły.
Czeska drużyna prowadził na Gibraltarze 1:0, ale później straciła dwa gole i od 72. minuty przegrywała.
"Goniliśmy wynik, ale nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans, które zresztą mieliśmy też wcześniej. Ocena zatem musi być krytyczna. Takie mecze powinniśmy wygrywać" – zaznaczył szkoleniowiec.
Lincoln Red Imps dzięki zwycięstwo nad Lechem i Sigmą oraz remisie, także u siebie, z chorwacką Rijeką 1:1 plasuje się na 24. miejscu, ostatnim dającym prawo gry w barażu o 1/8 finału. O jego utrzymanie powalczy w czwartek w... Warszawie z Legią, która już takiej szansy nie ma.
"Byliśmy traktowani jak outsiderzy, a teraz mamy siedem punktów i nadzieję na awans. To absolutnie wspaniałe" – przyznał trener Juan Bezaros.
