Cofnijmy się na chwilę do połowy września, gdy czekaliśmy na start Ligi Mistrzów. Czego się wówczas spodziewaliśmy? Typowaliśmy kilka zespołów jako absolutnych faworytów do najlepszej ósemki, inne skazywaliśmy na pożarcie i nie dawaliśmy im żadnych szans. Jeszcze inne pasowały idealnie do miejsc od 9. do 24. Teraz jesteśmy jednak przed ostatnimi meczami fazy ligowej i okazuje się, że możliwe są naprawdę sensacyjne rozstrzygnięcia. Co dokładnie może się wydarzyć?
1. Manchester City może odpaść z Ligi Mistrzów
Przed startem sezonu drużyna Pepa Guardioli była jednym z głównych faworytów do wygrania Ligi Mistrzów i Premier League. Mówimy przecież o zespole, który wygrał cztery ostatnie mistrzostwa Anglii, a także był w finale Champions League w dwóch z ostatnich czterech sezonów. Skoro Obywatele nie stracili żadnej gwiazdy, stawiano ich w roli faworytów.
Okazało się jednak, że drużyna katalońskiego trenera wpadła w gigantyczny kryzys, który trwa od wielu tygodni. Widać to także po wynikach zespołu w europejskich rozgrywkach. Cztery ostatnie mecze Manchesteru City w Lidze Mistrzów to trzy porażki i jeden remis - z Feyenoordem, gdy Anglicy prowadzili 3:0 jeszcze w 75. minucie, a mimo to zremisowali 3:3. Jeszcze w poprzedniej kolejce potrafili przecież prowadzić 2:0 z Paris-Saint Germain, by przegrać 2:4.
W efekcie mistrzowie Anglii przed ostatnim meczem w Lidze Mistrzów zajmują dopiero 25. miejsce w tabeli fazy ligowej i muszą wygrać z Club Brugge, by w ogóle przedłużyć swoje szanse w Lidze Mistrzów. Jeśli zremisują lub przegrają, to odpadają z rywalizacji, a dodatkowo nie zagrają nawet w Lidze Europy, bo od tego sezonu żaden zespół z Ligi Mistrzów nie może trafić do Ligi Europy. To zdecydowanie największa możliwa sensacja, do której może jutro dojść. Przed startem rozgrywek nikt nie wyobrażał sobie, by drużyny Guardioli zabrakło wśród 24 najlepszych ekip.

2. Real Madryt może być poza najlepszą ósemką
Tylko jednemu zespołowi dawano przed sezonem większe szanse na wygranie Ligi Mistrzów niż Manchesterowi City. Chodzi oczywiście o Real Madryt, który występuje w roli obrońcy tytułu sprzed roku. Królewscy zawiedli jednak w fazie ligowej i prawdopodobnie będą zmuszeni grać dwa mecze więcej w fazie pucharowej rozgrywek. Wszystko przez to, że zabraknie ich w najlepszej ósemce.
Ekipa Carlo Ancelottiego była w tym sezonie Ligi Mistrzów bezkompromisowa - albo wygrywała, albo przegrywała. Cztery zwycięstwa mogą brzmieć dumnie, gdyby nie fakt, że zdarzyły się też trzy porażki - zwłaszcza te najmniej spodziewane, czyli 0:1 z Lille i 1:3 z Milanem. W efekcie zespół z Madrytu przed ostatnią kolejką zajmuje dopiero 16. miejsce w stawce i ma tylko matematyczne szanse, by awansować do najlepszej ósemki i uniknąć dodatkowych meczów.
Jutro Królewscy zagrają na wyjeździe z francuskim Brestem. Zrobią oczywiście wszystko by wygrać, lecz nie daje im to gwarancji awansu na ósme miejsce. Mecz ten może jednak przynieść dwa sensacyjne rozstrzygnięcia w jednym, bo gdy wygrają Francuzi, to oni mogą wywalczyć miejsce w czołowej ósemce. Oczywiście Real pozostaje faworytem do wygrania całych rozgrywek nawet przy awansie z dalszego miejsca, ale jednak we wrześniu mało kto wyobrażał sobie taki scenariusz.
3. PSG może odpaść z Ligi Mistrzów
Klub z Paryża po odejściu Kyliana Mbappe nie jest już może traktowany jako aż tak ważny gracz na europejskiej arenie, ale jednak wciąż to ogromna marka ze świetnym trenerem i wieloma zawodnikami ze światowego topu, więc Paris-Saint Germain także przed startem sezonu było w gronie ekip, które mogą powalczyć nawet o wygranie Ligi Mistrzów.
Gdyby zespół Luisa Enrique zajął 10., 15. lub nawet 20. miejsce w fazie ligowej, to nikt nie robiłby z tego wielkiej sensacji. Francuski gigant może jednak wylądować na 25. miejscu, które eliminowałoby go z udziału w dalszej fazie Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę, że przed PSG mogą znaleźć się takie kluby jak Club Brugge, PSV czy Celtic, taki scenariusz trzeba nazywać możliwą sensacją.
Jutro wieczorem drużyna ze stolicy Francji zagra w Stuttgarcie o awans do fazy pucharowej. Gwarancję awansu daje jej tylko zwycięstwo w Niemczech, choć przy odrobinie szczęścia PSG może uzyskać awans także przy remisie lub nawet porażce. Warto jednak zaznaczyć, że Stuttgart jest w bardzo podobnej sytuacji i także zrobi wszystko, by zdobyć jutro jak najwięcej punktów, więc wszystkie scenariusze są jutro możliwe.

4. Feyenoord lub Lille mogą być w najlepszej ósemce
Czas skupić się nie na drużynach, które zawodzą, tylko na tych, które wykręcają lepszy wynik niż moglibyśmy się spodziewać lub też korzystają na porażkach największych potęg. Warto zwrócić więc uwagę na jutrzejszy mecz Lille - Feyenoord, w którym zmierzą się 11. i 12. drużyna w tabeli. Zwycięstwo jednej z nich pozwoli jej marzyć, by znaleźć się w najlepszej ósemce fazy ligowej i dostać się od razu do 1/8 finału.
Nawet zwycięstwo nie daje co prawda takiej gwarancji, ale skoro Monaco nie będzie faworytem w starciu z Interem, a Atalanta mierzy się w Katalonii z Barceloną, to Feyenoord i Lille mogą liczyć na korzystne wyniki. Aby tak się jednak stało, jedna z tych drużyn musi wygrać. Remis nie daje szans na ósemkę żadnej z nich, choć oczywiście sam awans do fazy pucharowej będzie dla nich dobrym wynikiem.
Dlaczego to sensacja? Cóż, we wrześniu na najwyższych pozycjach w tabeli wszyscy widzieliśmy najlepsze kluby świata, które są na najwyższych miejscach w najlepszych ligach w Europie. Ani holenderski Feyenoord, ani francuskie Lille nie wpisuje się w ten opis. Obecność którejś z tych ekip w najlepszej ósemce na pewno będzie dużym zaskoczeniem i niespodziewanym rozstrzygnięciem.

5. Liverpool może skończyć z kompletem zwycięstw
Być może w październiku, listopadzie lub grudniu wielu zaczęło przewidywać taki scenariusz, ale kto we wrześniu typował Liverpool do zwycięstwa w fazie ligowej Ligi Mistrzów? The Reds byli oczywiście w szerokim gronie faworytów w tych rozgrywkach, ale jednak we wszelkich notowaniach większe szanse dawano takim klubom jak Real Madryt, Manchester City, Arsenal, Bayern Monachium, Inter czy Barcelona.
Samo ewentualnie wygranie fazy ligowej przez zespół z Anfield nie będzie jednak tak sensacyjne, jak uzyskanie w niej kompletu ośmiu zwycięstw. Trudno było oczekiwać takiego wyniku nawet od wspomnianych Realu czy Manchesteru City, którzy w wakacje byli głównymi faworytami do triumfu. Tym większy podziw budziłoby dokonanie tego przez Liverpool, który przecież pożegnał Jurgena Kloppa i zaledwie od kilku miesięcy jest trenowany przez Arne Slota.
The Reds na swojej drodze pokonali Milan 3:1, Bolognę 2:0, Lipsk 1:0, Bayer Leverkusen 4:0, Real Madryt 2:0, Gironę 1:0 i Lille 2:1. W całej kampanii stracili tylko dwie bramki i pokonali kilka bardzo mocnych ekip z Hiszpanii, Niemiec czy Włoch. By zaliczyć komplet zwycięstw, w ostatniej kolejce muszą pokonać na wyjeździe PSV Eindhoven. Nawet jeśli jednak tego nie zrobią to zajmą pierwsze lub drugie miejsce w fazie ligowej i będą jedną z najlepszych drużyn w stawce.