Na De Kuip Feyenoord wygrał 2:1 i mógł ten wynik przyjmować z niedosytem, ponieważ na pięć minut przed końcem stracili prowadzenie, gdy Fenerbahce oddało dopiero drugi celny strzał w meczu. Trzeba było w pocie czoła wydrzeć wygraną w doliczonym czasie.
Dzięki wygranej Feyenoord był w teoretycznie lepszej sytuacji przed rewanżem, ale nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że we wschodnim Stambule kocioł pomógł zatrzymać już niejednego rywala.
Sprawdź szczegóły meczu Fenerbahce - Feyenoord

Kanarki miały przewagę w ofensywie, ale to Tsuyoshi Watanabe otworzył wynik w 41. minucie, strzelając – jak się wydawało – gola do szatni. Jednak już trzy minuty później Fenerbahce otrzymało rzut rożny, który wykonywał Sebastian Szymański. Polski pomocnik posłał piłkę na głowę Archiego Browna, a ten dał wyrównanie niskim uderzeniem przy słupku. Już w doliczonym czas En Nesyri i Jhon Duran zapewnili prowadzenie.
Po 45 minutach było 3:3 w dwumeczu i druga połowa meczu miała być decydująca. A decydujący okazał się Archie Brown: Anglik najpierw zaliczył asystę przy cudownym golu Freda z dystansu w 55. minucie, a po chwili dołożył kolejną, gdy Youssef En Nesyri poprawił na 4:1 w 83. minucie.
Feyenoord nie zwykł się poddawać i po raz kolejny w tym dwumeczu końcówka zrobiła się elektryzująca. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu Watanabe zdobył drugiego gola, przedłużając nadzieję Feyenoordu przed sześcioma doliczonymi minutami. Tym razem jednak Fenerbahce miało ostatnie słowo - Talisca w 90+5. minucie zapewnił wygraną 5:2, a 6:4 w dwumeczu.
Tym samym Fenerbahce awansuje do ostatniej, decydującej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Przed zawodnikami Jose Mourinho ogromne wyzwanie - najpewniej przyjdzie im zmierzyć się z Benficą, która przed rewanżem u siebie ma prowadzenie 2:0 nad Niceą.
