Bayern powoli odbudowuje swoją pozycję po wyjątkowo bolesnym trzecim miejscu w rozgrywkach 23/24. Kto jednak pamięta ostatnie mecze Bawarczyków z Aptekarzami, nie mógł być pewny gospodarzy w roli faworyta na Allianz Arenie. W końcu nie tak dawno Bayern nie zdołał oddać choćby jednego celnego strzału, a Xabiego Alonso w Leverkusen jeszcze nie udało im się pokonać.
Sprawdź szczegóły meczu Bayern – Bayer

Bezzębny i nisko ustawiony Bayern z połowy lutego szybko okazał się wspomnieniem. Gospodarze rozpoczęli od ataków i na wysokich obrotach szukali prowadzenia przed trudnym wyjazdem do Leverkusen. Efekty przyszły błyskawicznie, już w 9. minucie Michael Olise wrzucał piłkę precyzyjnie z prawej flanki, a Harry Kane wystawił głowę idealnie, by wsunąć piłkę tuż przy słupku na 1:0.
Szukający rewanżu Bayer miał świetną okazję na gola w 13. minucie, gdy Frimpong z bliska obił ramię Neuera i to uratowało monachijczyków. Zaraz potem Bayern ruszył z kontrą, po której wywalczył rzut rożny i domagał się karnego, gdy Adli w murze dotknął piłkę ręką. Nic z tego, była przy ciele.
Zdecydowanie przeważający miejscowi mogli podwoić dorobek w 22. minucie, bowiem Musiala uderzył z główki w poprzeczkę. Tuż po półgodzinie z dystansu obok bramki strzelał za to Kimmich. Leverkusen było skazane na grę na warunkach Bayernu i wydaje się, że dotrwanie do przerwy bez kolejnej bramki bagażu było już niezłym wynikiem.
Jakiekolwiek plany na drugą połowę miał Xabi Alonso, szybko trzeba było je zmieniać. Matej Kovar w 54. minucie nie zdołał złapać piłki. Ta wyśliznęła mu się za plecy i Jamal Musiala dołożył tylko nogę, by wepchnąć ją do bramki. Prowadzenie było komfortowe i tylko sytuacja w drugiej bramce zepsuła nastroje kibicom Bayernu. Oto Manuel Neuer w swoim 150. meczu w Lidze Mistrzów doznał kontuzji i musiał zejść.
Tuż po zmianie na Urbiga zejść musiał jeszcze ktoś, tym razem Nordi Mukiele za czerwoną kartkę (druga żółta). Bayer był więc osłabiony i miał dwa gole straty. W tej sytuacji Alonso był już w trybie zarządzania kryzysowego i jego kolejna decyzja nie obroniła się. Wprowadzony w 68. minucie Tapsoba po chwili sprokurował jedenastkę, zbyt mocno obejmując Kane’a w polu karnym. Sam poszkodowany wykonał wyrok i wynik przed rewanżem musiał dawać satysfakcję kibicom.
Aptekarze byli już rozbici i pytajnik można było postawić co najwyżej przy liczbie goli gospodarzy. Podbić licznik chciał jeszcze Leroy Sane w ostatnich fragmentach meczu, a po nim Joao Palhinha w doliczonym czasie uderzył w poprzeczkę. Mimo to wygrana 3:0 daje potężną zaliczkę przed wyjazdem na BayArenę.
