To dwaj ostatni triumfatorzy Ligi Mistrzów, dwie potęgi europejskiej piłki, ale też dwa zespoły dotknięte kontuzjami, które zawiodły oczekiwania w fazie zasadniczej Ligi Mistrzów. W efekcie Manchester City i Real Madryt tym razem spotykają się już na etapie 1/16 finału.
Sprawdź szczegóły pierwszego barażu City – Real

Haaland dał prowadzenie City
Przez chwilę wydawało się, że jedynym istotnym wydarzeniem pierwszych minut będzie awaria buta Kyliana Mbappe, ale tuż po zejściu Francuza na zmianę obuwia Vinicius był faulowany przez Edersona w polu karnym. Naturalnie, domagał się jedenastki, ale dostał tylko spalonego, który unieważnił przewinienie rodaka. Wkrótce ten sam Vini Jr z Ferlandem Mendym zagrali świetnie dwójkowo i tylko Nathan Ake blokował strzał Francuza na bramkę.
Obywatele początkowo musieli się skupić na rozbijaniu kolejnych prób Królewskich i dopiero w 19. minucie udało im się oddać celny strzał. Haaland zgrał do Grealisha z tyłu, a ten odpowiedział wrzutką w pole karne. Górną piłkę zgasił Gvardiol i odegrał do Norwega, a ten otworzył wynik pewnym strzałem. Długo trwała analiza ew. spalonego, a jej efekt ponownie uradował trybuny.
Odpowiedzi szukał Vini zaskakującym strzałem w poprzeczkę, zablokowany został Rodrygo, ale największym ciosem pierwszej półgodziny była kontuzja Grealisha, w miejsce którego wszedł Phil Foden. To właśnie on potężnym strzałem z dystansu w 36. minucie sprawił spore problemy belgijskiemu bramkarzowi Realu. Moment później Akanji główką obił poprzeczkę po rzucie rożnym.
Dynamika spadała wraz ze zbliżającą się przerwą, a cofnięci gospodarze nastawiali się bardziej na kontrę niż drużynowe ataki. Wyrównania szukał więc Real: Fede Valverde uderzał minimalnie nad poprzeczką, a później jeszcze dwa strzały posłał Mbappe lądujące w trybunach (jedno po rykoszecie). Z kolei po przerwie bliski podwojenia dorobku byl Erling Haaland, który po zaledwie 30 sekundach zanotował uderzenie w poprzeczkę!
Ale Królewscy mieli odpowiedź
Nie było już wówczas Akanjego, który jako kolejny zawodnik City sygnalizował uraz i od 46. minuty był zmieniony przez Rico Lewisa. Jak cała defensywa Obywateli, Lewis miał co robić przy kolejnych próbach wyrównania Los Blancos dyrygowanych przez Rodrygo i Viniego. Ten pierwszy doskonale dograł do Mbappe w 55. minucie, jednak uderzenie pod bliski słupek zatrzymał Ederson. Raz, drugi i trzeci się nie udawało, ale w końcu Francuz wcisnął piłkę do siatki. Po zablokowanym rzucie wolnym Ceballos idealnie dograł do Mbappe, który cyrkowo uderzył golenią i wysokim łukiem zmieścił piłkę w siatce.
Mało tego, ledwie minutę później kontra Królewskich powinna była dać prowadzenie, gdyby Valverde zmieścił strzał przy dalszym słupku. Kolejne świetne okazje marnowali Bellignham i Mbappe (ten drugi na spalonym), tymczasem Obywatele po przerwie długo nie mieli wiele do pokazania. Dopiero na kwadrans przed końcem doszło do przesilenia, gdy Ceballos faulował Fodena na linii pola karnego i sędzia nie miał wątpliwości: karny! Haaland nie miał problemu z jego wykorzystaniem, śląc piłkę w przeciwnym kierunku do ruchu Courtoisa.
Carlo Ancelotti zareagował tradycyjnie wpuszczeniem Modricia i Brahima Diaza. Intuicja kazała w Chorwacie widzieć zbawcę, ale to młody Diaz miał kluczowe znaczenie – to on dobiegł do dobitki po fatalnie wybitym przez Edersona strzale Viniego. W 86. minucie znów był remis.
Gdy kibice City wydawali się pogodzeni z remisem, przyszło im przełknąć znacznie bardziej gorzką pigułkę. Piłka z defensywy Realu dotarła – po błędzie w obronie City – do Viniciusa, a ten przelobował Edersona i Bellingham dobił piłkę pod koniec doliczonego czasu. Co za cios w ostatnich sekundach!
