"Jestem rozczarowany, ale nie piłkarzami czy ich występem. Próbowali wszystkiego i tak to już jest. Odpadliśmy, ale w przyszłym roku spróbujemy ponownie i sprawimy, że cały klub i kibice będą szczęśliwi" - powiedział niemiecki trener Barcelony, chwaląc swoich przeciwników... i krytykując sędziego.
"Inter również gra świetnie piłkę i jest świetną drużyną. Bardzo dobrze bronią i mają dobrych napastników. Utrzymują się przy piłce, mają dobre automatyzmy. Nie chcę mówić zbyt wiele o arbitrze, ale myślę, że wszystkie decyzje, które podjął, a które były 50-50, były na ich korzyść. Tak to wyglądało" - powiedział trener Katalończyków.
Jedną z najgłośniej krytykowanych decyzji była ta o nieprzyznaniu rzutu karnego za faul na Lamine'ie Yamalu w 68. minucie. Sytuację analizował VAR i to analiza video przesądziła, że Barcelona otrzymała tylko rzut wolny przed linią. Flick był też wściekły przy rzucie karnym otrzymanym przez Inter, ale wówczas również decydujący nie był ogląd Marciniaka na boisku. Polski sędzia nie dopatrzył się faulu i dopiero przywołany przed ekran dostrzegł, że obrońca faulował.
Mimo gorzkich uwag na temat obsady sędziowskiej, Flick większość konferencji po meczu poświęcił analizie gry swojej drużyny i konsekwencji porażki w Lidze Mistrzów pomimo dwóch imponujących powrotów w obu meczach. Niemiec uznał, że eliminacja z rozgrywek może zostać przekuta w cenne doświadczenie jego zawodników.
"Będziemy się uczyć. To progres. Chcemy się dalej uczyć. Nie mamy zbyt wiele czasu na treningi. W przyszłym sezonie wrócimy. To normalne, że jesteśmy rozczarowani, ale w czwartek wracamy do treningów i będziemy przygotowywać się do meczu z Realem Madryt" - zakończył Hansi Flick.